Historia daje szanse na odreagowanie, ale niekoniecznie na szybki koniec bessy

Ciągle nie widać wyczekiwanego odbicia cen akcji na GPW. Nawet jeśli nadejdzie, to małe będą szanse, by był to definitywny koniec bessy. Na tzw. szerokim rynku warszawskiej giełdy widać było wczoraj pierwsze oznaki apetytu na mocno przecenione akcje. Po raz pierwszy od początku paniki gromadzący głównie małe spółki indeks sWIG80 spadł o mniej niż WIG20.

Aktualizacja: 26.02.2017 18:09 Publikacja: 10.08.2011 01:12

Historia daje szanse na odreagowanie, ale niekoniecznie na szybki koniec bessy

Foto: GG Parkiet

Kursy niektórych firm rosły w dwucyfrowym tempie, chociaż nawet tak pokaźne zwyżki są niewielkie w zestawieniu z poprzedzającą je przeceną i nie muszą być oznaką przełomu.

Historia uzasadnia próby odbicia...

Nadzieje na odreagowanie po fali panicznej wyprzedaży są w pewnym stopniu uzasadnione, jeśli spojrzeć na to, co na GPW działo się w przeszłości w podobnych sytuacjach. Na wykresie przedstawiliśmy ścieżkę, jaką WIG20 podążał przeciętnie bezpośrednio po spadku o 20 proc. od szczytu hossy (próg 20 proc. indeks przekroczył we wtorek). Wykres przedstawia uśrednione zachowanie indeksu w ciągu 100 sesji po zniżkach zanotowanych w czerwcu 1997 r., czerwcu 1998 r., kwietniu 2000?r., czerwcu 2006 r. oraz styczniu 2008 r. Wyniki obliczeń są o tyle optymistyczne,?że?wkrótce?po?zanotowaniu spadku o  20?proc. (który jest według popularnej definicji uznawany za początek bessy) WIG20 na przekór tym, którzy w atmosferze paniki pozbyli się akcji, zaczynał odreagowywać zniżkę. Przeciętnie rzecz biorąc, po nieco ponad 30 sesjach od załamania był prawie 12 proc. powyżej jego dna (a innymi słowy – straty od szczytu hossy zostały zniwelowane do ok.  8?proc.).

Gdyby wyliczenia te przełożyć w dosłowny sposób na obecną sytuację, to należałoby oczekiwać, że za nieco ponad 30 sesji (czyli w drugiej połowie września) WIG20 powróci powyżej 2500 pkt.

...ale potem fala spadkowa powróci?

Nawet jednak jeśli taki scenariusz się sprawdzi, to historia przeczy temu, że ostatnia panika to koniec kłopotów posiadaczy akcji także na dłuższą metę. Z tych samych wyliczeń wynika bowiem, że po wspomnianym odreagowaniu na parkiet wracały zazwyczaj złe nastroje, a po 70 sesjach od punktu wyjścia WIG20 znów pogłębiał dołki, a tempo przeceny stawało się na dodatek coraz szybsze.

Ewentualne zgodne z historycznymi zależnościami odbicie w najbliższych tygodniach musiałoby być tymczasem wyjątkowo silne, by anulowane zostały wszystkie negatywne sygnały płynące z analizy technicznej. Skoro impulsem do najbardziej panicznej fazy wyprzedaży był spadek WIG20 poniżej wsparcia w okolicy 2600 pkt, to teraz należałoby założyć, że dopiero zwyżka powyżej tego poziomu byłaby równoznaczna z przekreśleniem pesymistycznych sygnałów.

Jeszcze trudniej o sforsowanie poziomów oporu byłoby w przypadku gromadzącego mocno przecenione małe spółki indeksu sWIG80. W jego przypadku panika rozpoczęła się wraz z pęknięciem długoterminowego wsparcia w okolicach  11?tys. pkt, tymczasem obecnie indeks jest poniżej 9?tys. pkt.

Wyjątek od reguły

Wyraźnie na plus od pesymistycznej reguły w przeszłości, zakładającej, że po okresie odreagowania dojdzie do pogłębiania dołków, odbiegał jedynie rozwój wydarzeń w połowie 2006 roku, kiedy to po spadku WIG20 o niemal jedną czwartą, doszło do trwałego odbicia, w wyniku którego indeks zaczął z czasem znów ustanawiać szczyty hossy. Był to jednak tylko jeden na cztery przypadki, kiedy sprawdziło się znane giełdowe zalecenie „kupuj, gdy leje się krew". W pozostałych przypadkach dalsze losy cen akcji okazały się znacznie mniej korzystne dla inwestorów.

Od sytuacji z połowy 2006 roku odróżnia obecne realia przede wszystkim wyraźnie słabsza postawa małych spółek. Podczas gdy wtedy indeks sWIG80 spadł maksymalnie o 21 proc. i zanotował 14-miesięczne minimum, to ostatnia panika pogrążyła wskaźnik już?o ponad 30 proc., w wyniku?czego znalazł się najniżej od?26?miesięcy. Jeśli wziąć pod uwagę wszystkie przypadki z przeszłości, kiedy sWIG80 (a wcześniej jego poprzednik, indeks WIRR) runął o 30 proc. od szczytów hossy (tak było w maju 1998 r., czerwcu 2001 r. i listopadzie 2007 r.), to zawsze był to dopiero początek wielomiesięcznej fali spadkowej, a kupowanie taniejących akcji przypominało bolesne „łapanie spadającego noża".

 

 

[email protected]

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego