Fundusze zagraniczne od początku roku wracają do inwestycji na rynkach wschodzących.?Dlaczego?
Pieniądz jest obecnie bardzo tani. Banki centralne na całym świecie drukują pieniądze, fundusze mają co inwestować. Luźna polityka monetarna skutkuje przeważnie właśnie napływem kapitału na rynki wschodzące. Inwestorzy szukają wyższych stóp zwrotu niż np. z obligacji amerykańskich
W naszym regionie jest to szczególnie Rosja. Dlaczego?
Jest przede wszystkim najtańszym rynkiem w regionie – takie wskaźniki jak cena do zysku osiągają najniższe poziomy. Jedną z głównych przyczyn takiego dyskonta jest ryzyko polityczne, brak zaufania do rynku, jego mała przejrzystość, no i niepewność co do przyszłych cen ropy. Obecnie do Rosji wraca kapitał, który wcześniej odpłynął w obawie o rozwój sytuacji politycznej. Po wyborach prezydenckich wiadomo już, że prawdopodobnie nic się nie zmieni, inwestorzy nie obawiają się więc rewolucji. Największymi rynkami w naszej części świata – tak jak ją postrzegają fundusze – są Rosja i Turcja, a dopiero później Polska. Jeśli chodzi o Turcję, to problemem jest rosnący deficyt rachunku obrotów bieżących. Fundusze, które już tam zarobiły, zaczęły doważać inne rynki. Rosji niewątpliwie sprzyjają rosnące ceny ropy i wzrost skłonności do ryzyka.
Czy inwestycje w Rosji nie mają przede wszystkim spekulacyjnego, krótkookresowego charakteru?