Decyzja RPP była zgodna z prognozami większości ekonomistów. – Obniżka podyktowana była z jednej strony niższą od niedawnych oczekiwań, między innymi tych zawartych w marcowej projekcji inflacji NBP, ścieżką krajowej inflacji na początku roku, z drugiej zaś coraz bardziej niepewnymi perspektywami globalnego wzrostu w 2025 roku oraz bardzo niskimi cenami ropy naftowej i innych surowców, których deflacyjne oddziaływanie na krajowe ceny będzie wzmacniane przez niski kurs USD-PLN – podkreśla Marcin Mrowiec, ekspert BCC ds. makroekonomii.
Prezes NBP Adam Glapiński zapowiedział możliwość dalszego luzowania polityki pieniężnej, w tym spadek stopy referencyjnej do 3,50 proc. do 2026 roku. – Inflacja CPI powinna spaść w połowie roku w okolice – bądź poniżej – 3 proc. To da RPP przestrzeń do dalszych obniżek, prawdopodobnie o kolejne 50–75 pkt baz. Kolejne decyzje zależeć będą od nadchodzących odczytów ekonomicznych, na które determinujący wpływ będą miały kwestie geopolityczne. Jeśli dojdzie do porozumień USA – inne kraje przed końcem czerwca i gospodarki wrócą na ścieżki wzrostowe, obniżki stóp będą zbliżone do założonych powyżej. Gdyby jednak okazało się, że porozumień nie ma bądź, co gorsza, wojny handlowe się nasilają, Rada będzie ciąć stopy jeszcze mocniej – dodał ekspert BCC.
O ile spadną stopy?
Jak wypunktowali analitycy Goldman Sachs, komentarze prezesa NBP Adama Glapińskiego były 8 kwietnia jastrzębie w porównaniu z jego konferencją prasową z 3 kwietnia. – Co godne uwagi, odnowił on swoje długotrwałe obawy dotyczące perspektyw inflacji w Polsce – stwierdzili. Te źródła niepokoju są potrójne: