Rada Polityki Pieniężnej zaskoczyła rynek na początku marca, tnąc główną stopę procentową aż o 50 pb, do 3,25 proc. To była już piąta obniżka w ciągu pięciu miesięcy. Jeszcze na początku listopada główna stopa procentowa w Polsce wynosiła 4,75 proc.
– Ten agresywny ruch w węgierskim stylu jest równie zaskakujący, co intrygujący, gdyż przecież pojawiają się oznaki tego, że polska gospodarka podnosi się już z ostrej dekoniunktury mającej przyczyny wewnętrzne. Nie po raz pierwszy wiarygodność polskiej polityki pieniężnej została postawiona pod znakiem zapytania. Taka zdecydowana obniżka stóp powinna zostać przeprowadzona w ostatnim kwartale zeszłego roku, gdy polska gospodarka aż prosiła się o radykalne luzowanie polityki pieniężnej, a inflacja bazowa znacząco spadła. Ostatnie cięcie stóp powinno zostać więc uznane za ruch, który wykonano zbyt późno i zbyt mocno – ocenia Nicholas Spiro, szef londyńskiej firmy badawczej Spiro Sovereign Strategy. NBP nie jest jednak jedynym bankiem centralnym w naszym regionie, który przez ostatnie sześć miesięcy agresywnie ciął oprocentowanie. Podobne działania podjęły również Narodowy Bank Węgier (MNB) oraz Czeski Bank Narodowy (CNB).
W ślad za resztą świata
Kryzys gospodarczy duszący dużą część świata zachodniego nie jest bynajmniej momentem sprzyjającym zacieśnianiu polityki pieniężnej. Przez ostatnie dwanaście miesięcy wiele banków centralnych z całego świata cięło stopy, a do nielicznych wyjątków, czyli państw, w których stopy podnoszono, należały m.in. Rosja, Serbia, Islandia oraz Polska (z jedną podwyżką o 25 pb. w maju 2012 r.). Na cięcie – o 25 pb., do 0,75 proc., w lipcu zeszłego roku – zdecydował się nawet Europejski Bank Centralny. Amerykański Fed oraz Bank Japonii, nie mając już możliwości ścinania stóp, uciekały się zaś do ilościowego rozluźniania polityki pieniężnej. Skłaniał je do tego wciąż nie najlepszy stan gospodarki, stosunkowo niska inflacja (w Japonii deflacja) i wstrząsy w strefie euro.
Polityka banków centralnych państw naszego regionu, pomijając specyfikę każdego kraju, nie różni się więc zbytnio od tej prowadzonej przez większość banków centralnych świata. Na Węgrzech cykl cięcia stóp zaczął się w sierpniu. MNB dokonał jak dotąd ośmiu obniżek, zmniejszając swoją główną stopę procentową z 7 proc. do rekordowo niskiego poziomu 5 proc. W Czechach były od czerwca trzy obniżki – z 0,5 proc. do rekordowego poziomu 0,05 proc. CNB znalazł się już przez to w podobnej sytuacji, jak amerykański Fed czy Bank Japonii – nie ma już miejsca na dalsze obniżki i być może będzie musiał się chwytać działań niekonwencjonalnych. – Zawsze istnieje możliwość cięcia, jeśli stopa jest jeszcze na plusie. Ale możemy się też zdecydować na inne kroki mające luzować politykę pieniężną. Nie mówię, że to zrobimy, ale ustaliliśmy, iż jeśli będzie potrzeba, by dalej rozluźniać politykę pieniężną, zrobimy to za pomocą interwencji wpływających na kurs korony – mówił w wywiadzie dla „Parkietu" w październiku zeszłego roku Miroslav Singer, prezes CNB.
Zarówno Czechy, jak i Węgry doświadczyły w końcówce 2012 r. recesji. Ich koniunktura gospodarcza jest dość mocno powiązana z koniunkturą w państwach strefy euro. Można się więc spodziewać, że również pierwsze miesiące tego roku okażą się dla czeskiej i węgierskiej gospodarki dosyć kiepskie. To może uzasadniać dalsze luzowanie polityki pieniężnej, szczególnie na Węgrzech.