- Nawet jeżeli jesienne wybory wygra PiS, na polskim rynku finansowym nie będzie tragedii – przekonuje Adrian Apanel, zarządzający funduszami MM Prime TFI. Dlaczego? – W przypadku zapowiedzi gospodarczych Platformy Obywatelskiej skończyło się na obietnicach - przypomnijmy choćby podatek liniowy - nie inaczej będzie tym razem – przekonuje.
W przypadku banków potrafi jednak podać również bardziej wymierne argumenty za nieprzykręcaniem im zbytnio śruby. – Wydaje mi się, że nowy rząd nie zaryzykuje sytuacji, w której nie będzie komu ratować SKOK-ów – uważa Apanel. – Dodatkowe podatkowe dociążenie banków, połączone z pomocą frankowiczom oraz zwiększonymi składakami do Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, sprawią, że ratowanie upadających kas będzie nie do udźwignięcia przez system bankowy – przekonuje Apanel.
Dalej zestawia okres rządów Platformy z latami, kiedy u władzy było PiS. – Rządy PiS przypadły na końcówkę globalnej hossy, czyli lata 2005-2007, jednak warto podkreślić, że GPW rosła wtedy szybciej niż wiele innych parkietów, za którymi teraz pozostaje w tyle, takich jak giełda we Frankfurcie. Najważniejsza Gospodarcza ustawa Sejmu V kadencji ucieszyła rynki finansowe – obniżenie składki rentowej zwiększyło bowiem dochód rozporządzalny społeczeństwa. Dobre czasy dla GPW skończyły się w 2011 r., czyli za PO, wraz z ostatnią dużą prywatyzacją Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Później partia rządząca zasypała giełdę prawdziwym gradem ciosów – obniżeniem składki do OFE, wprowadzeniem podatku od kopalin, kupnem kopalni Knurów-Szczygłowice przez JSW od upadającej państwowej Kompanii Węglowej, a następnie odebraniem funduszom emerytalnym połowy aktywów i dodatkowe znaczne ograniczenie strumienia pieniędzy płynącego do największych, krajowych inwestorów instytucjonalnych – przypomina zarządzający.
Przy tak zarysowanym tle rzeczywiście wydaje się, że gorzej – dla giełdy – już być nie może.