Ten rok przyniósł rozczarowanie wielu posiadaczy akcji z GPW. Dostrzega pan argumenty pozwalające z optymizmem spojrzeć na polski rynek akcji?
Wśród pozytywów należy wymienić otoczenie makroekonomiczne i wyceny spółek. Tempo wzrostu gospodarczego w Polsce utrzymuje się na solidnym poziomie i jestem zdania, że przyspieszy w II połowie 2015 r. Mimo to bieżące oceny kondycji gospodarek rozwiniętych są rewidowane w dół, co w perspektywie kilku miesięcy może także mieć negatywne przełożenie na perspektywy wzrostu PKB w naszym kraju. Mocnym pozytywnym argumentem są rosnące zyski polskich przedsiębiorstw, które w zestawieniu z relatywnie niskimi wycenami na krajowym rynku akcji, co potwierdzają niskie wskaźniki C/WK, C/Z czy wysoka stopa dywidendy, sygnalizują relatywną atrakcyjność polskich akcji w stosunku do pozostałych klas aktywów, jak również w stosunku do akcji zagranicznych.
Jednak od maja mamy pogłębiającą się korektę w Warszawie. Czy są widoki na to, że IV kwartał przyniesie uspokojenie sytuacji na rynku?
Uważam, że najbliższy okres może się charakteryzować trendem bocznym. In minus na krajowy rynek działa to, że w ostatnim okresie mieliśmy do czynienia z kumulacją negatywnych informacji dotyczących rynków akcji. Pogorszenie nastrojów na światowych rynkach jest pochodną wydarzeń pogłębiającego się spowolnienia gospodarczego w Chinach. W Polsce indeksy akcji pozostają pod negatywnym wpływem przedwyborczych deklaracji polityków, realizacja których może mieć głęboko negatywne skutki dla wielu sektorów gospodarki. Niestety, ryzyka te i emocje przez nie wywołane przysłaniają inwestorom fundamenty. Tymczasem wyceny na polskim rynku wyglądają bardzo zachęcająco. Większość negatywnych informacji jest już zawarta w cenach akcji. Co więcej, punktem zwrotnym na polskim rynku mogą się okazać październikowe wybory parlamentarne. Zakładam, że w samej końcówce roku nastąpi odbicie krajowych indeksów, a główną rolę odegrają w tym banki.
To już koniec złej passy banków?