Tylko banki mogą odwrócić trend na krajowym rynku

Jerzy Nikorowski | Z szefem zespołu ds. doradztwa inwestycyjnego Biura Maklerskiego BGŻ BNP Paribas rozmawia Jacek Mysior.

Aktualizacja: 06.02.2017 17:29 Publikacja: 06.10.2015 15:39

Tylko banki mogą odwrócić trend na krajowym rynku

Foto: Archiwum

Ten rok przyniósł rozczarowanie wielu posiadaczy akcji z GPW. Dostrzega pan argumenty pozwalające z optymizmem spojrzeć na polski rynek akcji?

Wśród pozytywów należy wymienić otoczenie makroekonomiczne i wyceny spółek. Tempo wzrostu gospodarczego w Polsce utrzymuje się na solidnym poziomie i jestem zdania, że przyspieszy w II połowie 2015 r. Mimo to bieżące oceny kondycji gospodarek rozwiniętych są rewidowane w dół, co w perspektywie kilku miesięcy może także mieć negatywne przełożenie na perspektywy wzrostu PKB w naszym kraju. Mocnym pozytywnym argumentem są rosnące zyski polskich przedsiębiorstw, które w zestawieniu z relatywnie niskimi wycenami na krajowym rynku akcji, co potwierdzają niskie wskaźniki C/WK, C/Z czy wysoka stopa dywidendy, sygnalizują relatywną atrakcyjność polskich akcji w stosunku do pozostałych klas aktywów, jak również w stosunku do akcji zagranicznych.

Jednak od maja mamy pogłębiającą się korektę w Warszawie. Czy są widoki na to, że IV kwartał przyniesie uspokojenie sytuacji na rynku?

Uważam, że najbliższy okres może się charakteryzować trendem bocznym. In minus na krajowy rynek działa to, że w ostatnim okresie mieliśmy do czynienia z kumulacją negatywnych informacji dotyczących rynków akcji. Pogorszenie nastrojów na światowych rynkach jest pochodną wydarzeń pogłębiającego się spowolnienia gospodarczego w Chinach. W Polsce indeksy akcji pozostają pod negatywnym wpływem przedwyborczych deklaracji polityków, realizacja których może mieć głęboko negatywne skutki dla wielu sektorów gospodarki. Niestety, ryzyka te i emocje przez nie wywołane przysłaniają inwestorom fundamenty. Tymczasem wyceny na polskim rynku wyglądają bardzo zachęcająco. Większość negatywnych informacji jest już zawarta w cenach akcji. Co więcej, punktem zwrotnym na polskim rynku mogą się okazać październikowe wybory parlamentarne. Zakładam, że w samej końcówce roku nastąpi odbicie krajowych indeksów, a główną rolę odegrają w tym banki.

To już koniec złej passy banków?

Wyceny banków dyskontują czarne scenariusze związane z poniesieniem ewentualnych kosztów przewalutowania kredytów frankowych czy wprowadzenia podatku bankowego. Przy czym ostatnie propozycje polityków wskazują na złagodzenie stanowiska względem sektora bankowego. Skłaniałbym się ku tezie, że po wyborach presja polityków na banki będzie mniejsza. Wiele na to wskazuje, że postulowane przez nich zmiany będą mniej rewolucyjne dla sektora, niż obawiał się rynek. Biorąc pod uwagę wyłącznie fundamenty i fazę cyklu koniunkturalnego, jest to idealny moment, by postawić na banki. Stopy procentowe są w dołku, akcja kredytowa przyspiesza, a kondycja finansowa Polaków staje się coraz lepsza.

Banki generują dość stabilne dochody nie tylko z tytułu prowizji, ale i odsetek z tendencją do ich poprawy w kolejnych okresach. Jednak kluczowym czynnikiem, który przekona inwestorów do banków, zwłaszcza zagranicznych, którzy często postrzegają atrakcyjność naszej giełdy właśnie przez pryzmat tego sektora, będzie zauważalny spadek ryzyka politycznego, co może już nastąpić w okresie okołowyborczym.

Czy poprawa nastrojów stwarza szanse krajowym indeksom na odrobienie przynajmniej części strat przed końcem roku?

Udział akcji banków w WIG20 jest w przybliżeniu 35-proc. Od maja 2015 r. straciły one 13–18 proc. wartości. Odpowiednio, by wrócić do wcześniejszych wycen, potrzebny byłby wzrost kursów spółek bankowych rzędu 15–22 proc. Dodając proporcjonalnie do okresu stopę dywidendy, oceniam, że indeks WIG20 w ostatnim kwartale jest w stanie poprawić swoje notowania o jakieś 7–10 proc. Tym samym można zakładać, że uda się powrócić do poziomów sprzed maja tego roku, czyli okresu tuż przed rozpoczęciem obecnej korekty.

W 2016 r. krajowe indeksy pójdą za ciosem?

Jestem optymistą. Nie zakładałbym słabości giełdy przy przyspieszającej gospodarce. Nie ma obecnie fundamentalnych czynników, które przemawiałyby za odwrotem od akcji. Jest oczywiście kilka potencjalnych zagrożeń, które mogą zaważyć na nastrojach. Jednocześnie może się równie dobrze zdarzyć, że zostaną zniesione sankcje nałożone na Rosję, co byłoby dla największych europejskich gospodarek dużym prowzrostowym impulsem, co musiałoby znaleźć odzwierciedlenie także w wycenach polskich akcji.

Jesteśmy w okresie dużej niepewności na giełdzie, który nie ułatwia inwestorom zadania. Jak zbudować portfel akcji na tak trudnym rynku?

W niepewnym środowisku, które mamy obecnie na giełdzie, sensowny wydaje się portfel oparty na spółkach najbardziej odpornych na zawirowania na światowych rynkach, jak i wolnych od ryzyka politycznego. Wyróżniłbym tutaj spółki windykacyjne, branże informatyczną, telekomy i energetykę (w polskich warunkach te ostatnie są szczególnie narażone na politykę). Zakładając, że w niedługim czasie sytuacja na światowych giełdach się ustabilizuje, a polityka przestanie oddziaływać na giełdę, zasadna będzie przebudowa takiego portfela. Warto się wówczas zwrócić ku atrakcyjnie wycenianym średnim i małym spółkom z segmentów mWIG40 i sWIG80. Trwająca od kilku miesięcy przecena na GPW sprawiła, że na rynku jest dużo ciekawych okazji. Z uwagi na rosnącą gospodarkę dobrze wyglądają perspektywy spółek budowlanych oraz przemysłowych realizujących zlecenia dla branży budowlanej. Nastał także dobry czas, by zainteresować się akcjami poddostawców realizujących zamówienia dla branży motoryzacyjnej, gdzie mamy do czynienia z wyraźnym ożywieniem. Z kolei poprawiające się możliwości zakupowe Polaków powinny korzystnie wpływać na sytuację spółek odzieżowych czy deweloperów. Do tego można jeszcze dodać spółki chemiczne, którym sprzyja korzystne otoczenie na rynku surowców.

Czy to początek końca rynku byka na rozwiniętych rynkach?

Analizując perspektywy poszczególnych rynków, trzeba rozróżnić rynek amerykański od rynków europejskich. Gospodarka w USA jest w zupełnie innej, dojrzałej fazie cyklu koniunkturalnego. Idąc tym tropem, można zakładać, że rynek akcji jest tam w innej fazie hossy niż rozwiniętych giełd w Europie. W USA mamy do czynienia z bardziej zaawansowaną hossą, choć wciąż można znaleźć argumenty za jej kontynuacją.

Co przemawia za wzrostowym scenariuszem?

Trzeba wziąć pod uwagę, że spadek cen surowców jest korzystny dla wskaźników konsumpcji prywatnej będącej motorem wzrostu gospodarczego w Stanach Zjednoczonych. O dojrzałej fazie cyklu mogą świadczyć spodziewane w niedalekiej przyszłości podwyżki stóp procentowych. Niemniej rozpoczęcie cyklu podwyżek, analizując poprzednie cykle hossa–bessa za oceanem, nie powinno oznaczać końca trwającego trendu wzrostowego. Historia amerykańskiego rynku akcji pokazuje, że nawet po rozpoczęciu cyklu podwyżek rynek nie miał problemów z ustanowieniem nowych rekordów hossy. Obecną słabość rynku traktuję jako korektę.

Jak przedstawiają się perspektywy dojrzałych rynków europejskich?

W ich przypadku dostrzegam jeszcze większy potencjał. W dużej mierze ma to związek z oczekiwaniami na efekty wdrożonego przez Europejski Bank Centralny programu pobudzania gospodarki strefy euro, które z pewnym opóźnieniem powinny się przełożyć m.in. na akcję kredytową przedsiębiorstw i, co za tym idzie, wzrost inwestycji. Działania te mogą wepchnąć europejską gospodarkę na ścieżkę solidnego wzrostu. Co istotne, bardzo atrakcyjnie wypada niemiecki rynek akcji, za którym, oprócz niezłych perspektyw gospodarczych, przemawia atrakcyjna stopa dywidend. Obecne spadki w Europie traktuję więc raczej jako korektę wzrostów w pierwszych miesiącach roku. Długoterminowe perspektywy na razie nie wydają się tutaj zagrożone.

Tematem, który od kilku miesięcy zaprząta głowy inwestorów, są Chiny i obawy odnośnie do możliwych skutków najpoważniejszego od lat spowolnienia gospodarczego w tym kraju...

Z punktu widzenia inwestorów najistotniejszą kwestią jest, czy chińska gospodarka jest bliska wyznaczenia dołka czy dalej będzie hamować. Częściową odpowiedź na temat skali problemów gospodarczych Państwa Środka poznamy pod koniec października, kiedy odbędzie się spotkanie partii w celu wyznaczenia polityki gospodarczej w horyzoncie najbliższych lat. Pamiętajmy, że ze spowolnieniem w tym kraju mamy do czynienia już od dłuższego okresu. Z kolei chińskie akcje były mocno przewartościowane, często kupowane za kredyt maklerski. Stąd nietrudno było o uruchomienie lawiny wyprzedaży. Problem w tym, że interwencyjne działania chińskich władz podejmowane w stosunku do rynku przynoszą więcej szkód niż pożytku. Najwyraźniej teoria o niewidzialnej ręce rynku, która decyduje, co i ile jest warte, jest Chińczykom obca. Działania te podważają zaufanie do tego rynku. Mam wrażenie, że część kapitału z chińskiego rynku odpłynęła dlatego, że zostały złamane reguły gry znane ze świata zachodniego.

CV

Jerzy Nikorowski od lipca 2011 r. jest związany z Biurem Maklerskim BNP Paribas Polska (obecnie BM BGŻ BNP Paribas), gdzie kieruje zespołem ds. doradztwa inwestycyjnego. Odpowiada za doradztwo inwestycyjne w zakresie instrumentów finansowych, budowę portfeli inwestycyjnych klientów oraz rekomendacje analityczne. Wcześniej pracował w Superfund TFI jako zarządzający funduszami oraz w JP Morgan&Chase, gdzie zajmował się wyceną oraz modelowaniem instrumentów finansowych. Posiada tytuł CFA oraz licencję doradcy inwestycyjnego.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy