To nie pomyłka ani efekt jednorazowych wydarzeń. Na Catalyst znajdziemy niezbyt liczną grupę spółek, które systematycznie pokazują w sprawozdaniach więcej gotówki niż zobowiązań finansowych, co oznacza brak długu netto. Regularnie taką przewagę wykazuje GPW oraz największe spółki budowlane – Erbud i Unibep. Te dwie ostatnie finansują się głównie pieniędzmi kontrahentów, ale już GPW – kapitałem własnym i żywą gotówką (340 mln zł), dzięki której mogłaby od ręki spłacić wszystkie zobowiązania (300 mln zł).
Komu zaufać?
Już po raz drugi przedstawiam zestawienie emitentów obligacji notowanych na Catalyst o najmniej ryzykownym profilu (najniższym zadłużeniu, najwyższym jego pokryciem zyskiem i wysoką płynnością gotówkową). W porównaniu z poprzednim zestawieniem największe zmiany zaszły wśród deweloperów, gdzie do czołowej trójki wkroczyły Marvipol i Robyg.
W przypadku deweloperów najważniejszym wskaźnikiem pomocnym w ocenie kondycji finansowej wydaje się relacja długu netto do kapitału własnego oraz płynności szybkiej i gotówkowej. Ze względu na specyfikę biznesu oraz księgowania wskaźnik pokrycia długu netto zyskiem operacyjnym ma drugorzędne znaczenie.
Wydaje się zaś, że ma on kluczowe znaczenie w przypadku oceny spółek pożyczkowych, którym zostały cztery miesiące na przygotowanie się do zmian ograniczających wysokość ich zarobków (nałożono limit kosztów dodatkowych ponoszonych przez pożyczkobiorców). Stąd w pierwszej trójce miejsce Eurocentu, który całość swoich zobowiązań finansowych mógłby zapewne spłacić zyskiem operacyjnym wypracowanym w październiku i listopadzie, oraz dwóch spółek pożyczkowych, które prowadzą interesy poza Polską, a oprócz tego mogą się pochwalić – tak jak Eurocent – niskim zadłużeniem względem kapitału własnego i przy okazji wysoką płynnością gotówkową – jak na firmy pożyczkowe przystało.