Łączna wartość obligacji notowanych na Catalyst, które zapadają w 2016 r., to 2,73 mld zł. Daleko jej do rekordowych 6 mld zł z 2015 r., przy czym jeśli w obu przypadkach wykluczymy ze statystyk papiery BGK i euroobligacje PKO BP (z 2015 r.), to okaże się, że wartość czekających na wykup papierów wzrosła z 1,58 mld zł w 2015 r. do 2,32 mld zł w 2016 r. (wzrost o 46,8 proc.). Jeśli zaś zawęzimy statystyki do detalicznej części Catalyst, to na wykup czekają obligacje warte 1,83 mld zł wobec 594 mln zł zapadających w 2015 r. Zapadających obligacji będzie więc trzykrotnie więcej niż w 2015 r. Czy oznacza to wyższe ryzyko względem 2015 r., który był dla detalicznych inwestorów rokiem bardzo bolesnych rozczarowań (upadłości e-Kancelarii, PCZ, Uboat-Line, zamieszanie wokół Kerdosu, upadłość SK Banku – by wymienić te najważniejsze), a odsetek firm z detalicznej części Catalyst, które nie wykupiły w terminie obligacji, sięgnął rekordowych 16,7 proc.?
Gorzej, czyli lepiej
Po pierwsze, wzrost wartości zapadających obligacji na detalicznej części rynku nie jest jednorazowym zdarzeniem. W 2016 r. zapadają papiery średniej wielkości firm emitowane w 2012 i 2013 r., bo w tamtym okresie dominowały tenory trzy-, góra czteroletnie. Wysokiej wartości zapadających obligacji możemy się też spodziewać po latach 2017 i 2018. Po drugie, inwestorzy zdążyli się już zorientować, że na hurtowej części rynku o wiele trudniej jest uzyskać wycenę papierów, a płynność powstaje na detalicznej jego części. Stąd coraz mniej obligacji dużych i średnich wprowadzanych jest wyłącznie na Bond Spot, choć oczywiście nie jest to regułą także i dziś.
Skoro wartość zapadających obligacji zwiększyły głównie firmy o średniej wielkości (dużej jak na Catalyst), to ryzyko defaultu jest odpowiednio mniejsze. Dziesięć serii o największej wartości, których termin wykupu mija w najbliższych miesiącach, składa się na 1,17 mld zł – stanowią one prawie dwie trzecie (63,8 proc.) zapadających w tym roku papierów. Jak zwykle bowiem ilościowo najliczniejsze są emisje spółek o małej wartości – te o wartości do 10 mln zł stanowią 55,7 proc. liczby zapadających na detalicznej części Catalyst obligacji, ale tylko 9 proc. wartościowo (165,8 mln zł).
Jak zwykle to wśród najmniejszych emisji na Catalyst możemy szukać kandydatów do defaultu. Dayli już na początku stycznia złożyła wniosek o ochronę przed wierzycielami, jest zatem wysoce prawdopodobne, że na podobny krok zdecyduje się Kerdos, którego Dayli jest głównym aktywem. Zarówno papiery Dayli (5 mln zł), jak i Kerdosu (7,95 mln zł w trzech seriach) zapadają w 2016 r.
Podobnie nisko (tj. w okolicach 20 proc. nominału) wyceniane są obligacje Property Lease Fund (dawniej Leasing-Experts) warte nominalnie 10,6 mln zł (w trzech seriach). Poziom notowań niedwuznacznie wskazuje, że inwestorzy nie spodziewają się terminowego wykupu obligacji, podobnie papiery Topmedical (dawniej Powszechne Towarzystwo Inwestycyjne) mają nikłe szanse na terminowy wykup, skoro PTI nie poradziło sobie z obsługą dwóch serii zapadających w 2015 r.