I półrocze 2025 roku obfitowało w wiele wydarzeń wnoszących dużo niepewności na rynki – zarówno w ujęciu gospodarczym, jak i politycznym. Zapowiedzi prezydenta USA, Donalda Trumpa weszły w życie, strasząc rynki poziomami ceł niewidzianymi od dekad, by za chwilę zostać odroczone – podsumowują zarządzający Millennium TFI. Jednocześnie obserwowaliśmy eskalację działań zbrojnych na Bliskim Wschodzie oraz zawiedzione nadzieje na zawieszenie broni na Ukrainie. W tym całym zamieszaniu rynki kapitałowe dość sprawnie radziły sobie z szokiem i niepewnością, wykazując się zaskakującą siłą – zauważają.
Do chaosu trzeba się przyzwyczaić
Ich zdaniem otoczenie makroekonomiczne wciąż nasuwa wiele znaków zapytania, choć najbardziej pesymistyczne scenariusze dotychczas nie sprawdziły się. Globalny krajobraz gospodarczy i polityczny potrafi się, co prawda, szybko zmieniać, co świetnie obrazuje minione półrocze, dlatego nieprzewidywalna polityka handlowa USA pozostaje kluczowym elementem globalnego obrazu makroekonomicznego. Producenci, konsumenci i rynki finansowe zmagają się z dostosowaniem do tych ceł nałożonych na towary importowane do USA.
Zarządzający Millennium TFI przyznają, że nagłe zwroty w doniesieniach z frontu wojen handlowych stają się już niemal codziennością, do której i rynki zdają się przyzwyczaić. „Zachowujemy ostrożność wobec precyzyjnych szacunków dotyczących poziomu ceł, dokładnego terminu zmian stóp procentowych oraz szczegółowych prognoz inflacji i wzrostu” – czytamy.
Eksperci spodziewają się, że cła będą wyższe niż w poprzednich dekadach, a imigracja do USA niższa. Wydatki fiskalne na obronność i infrastrukturę w Europie będą z kolei rosnąć. Efektem będzie prawdopodobnie wolniejszy wzrost i wyższa inflacja w USA w 2025 r., niż wynika z prognoz z początku roku. „W pozostałych regionach świata efekt celny również może potencjalnie spowolnić dynamikę PKB, ale w mniejszym stopniu. W tym miejscu warto również wskazać, że oprócz polityki handlowej, 7 lipca prezydent Trump ogłosił wprowadzenie ustawy deregulacyjnej, która wprowadza cięcia budżetowe, ale również obniżki podatków, co, w jego zamierzeniu, ma pomóc w stymulowaniu wzrostu gospodarczego” – czytamy.