https://pbs.twimg.com/media/F-RFIEwWcAA152u?format=jpg&name=900x900
Jaka jest najważniejsza cena w światowej gospodarce? Cena ropy? Cena półprzewodników? Cena Big Maca? Ważniejsza od tego wszystkiego jest cena pieniądza. Przez ponad trzy dekady spadał. Teraz idzie w górę. Zapytaj większość ludzi, jak ustalana jest cena pieniądza, a powiedzą, że banki centralne. To prawda, że jeśli chodzi o bezpośrednią kontrolę amerykańskich stóp procentowych, to Rezerwa Federalna decyduje. Ale w tym wszystkim kryje się głębsza logika. Zasadniczo cena pieniądza – podobnie jak cena czegokolwiek innego – odzwierciedla równowagę podaży i popytu. Większa podaż oszczędności powoduje spadek stóp procentowych. Większy popyt inwestycyjny popycha je w górę.
Dla maniaków ekonomii cena pieniądza, która równoważy oszczędności i inwestycje, jednocześnie utrzymując inflację na stabilnym poziomie, ma inną nazwę: „naturalna stopa procentowa”. Aby zrozumieć, dlaczego ta koncepcja ma kluczowe znaczenie w kształtowaniu polityki, wyobraźmy sobie, co by się stało, gdyby Fed ustalił koszty kredytu znacznie poniżej naturalnej stopy procentowej. Gdyby pieniądze były zbyt tanie, byłoby za dużo inwestycji, za mało oszczędności, a gospodarka uległaby przegrzaniu, co doprowadziłoby do spiralnej inflacji. Odwracając to wszystko, gdyby Fed ustalił koszty pożyczek powyżej stopy naturalnej, byłoby za dużo oszczędności, za mało inwestycji, a gospodarka uległaby ochłodzeniu, co spowodowałoby wzrost bezrobocia.
– Przez ponad trzydzieści lat koszty pożyczek w USA wykazywały tendencję spadkową. Według naszych szacunków i po uwzględnieniu inflacji naturalna stopa procentowa 10-letnich obligacji skarbowych Stanów Zjednoczonych spadła z nieco ponad 5 proc. w 1980 r. do nieco poniżej 2 proc. w ciągu ostatniej dekady - pisze Jamie Rush, główny ekonomista europejski w Bloomberg Economics w Londynie.