Podaż pieniądza się kurczy. Grozi deflacja i recesja?

W USA podaż pieniądza kurczy się po raz pierwszy od co najmniej 60 lat, a innym gospodarkom grozi to samo. Zdaniem dwóch brytyjskich ekonomistów, którzy przewidzieli obecny skok inflacji, skutki mogą być opłakane.

Publikacja: 13.04.2023 21:00

Podaż pieniądza się kurczy. Grozi deflacja i recesja?

Foto: Adobestock

Już o ponad 2 proc. niższa niż 12 miesięcy wcześniej jest najszersza miara podaży pieniądza w USA. Spadek agregatu M3, napędzany najgwałtowniejszym cyklem podwyżek stóp Fedu od lat 80., nie ma precedensu w ostatnich 60 latach. W lutym, za który dostępne są ostatnie takie dane, agregat M3 był niższy niż przed rokiem już trzeci miesiąc z rzędu.

Już tylko o krok od wejścia w kontrakcję monetarną są inne kluczowe gospodarki. Dynamika agregatu pieniężnego M3, uwzględniającego mniej płynne formy pieniądza, jak chociażby dłużne papiery wartościowe o terminie zapadalności do 2 lat, gwałtownie spada w Wielkiej Brytanii i w strefie euro, gdzie jest najniższa od ponad ośmiu lat. Wyjątkiem jest Polska, gdzie po silnym spadku dynamika podaży pieniądza zaczęła się stabilizować.

Widmo deflacji?

Taki stan rzeczy niepokoi tych samych ekonomistów, którzy jako pierwsi ostrzegali przed wybuchem inflacji. Tim Congdon, doradca Margaret Thatcher z czasów jej premierostwa, ocenia, że tak jak wcześniej banki centralne spóźniły się z rozpoczęciem zaostrzania polityki, tak teraz z podwyżkami stóp poszły za daleko. Jego zdaniem potrzebne są obniżki stóp, i to „prawdopodobnie głębokie”, a skutki błędów w polityce pieniężnej mogą być opłakane, z recesją w drugiej połowie 2023 r. włącznie.

„Roczne stopy wzrostu szerokiego pieniądza w Wielkiej Brytanii i strefie euro są znacznie poniżej notowanych od 2010 r. średnich, a to oznacza, że inflacja spadnie poniżej celu. Jest to niezwykle niepokojące i może doprowadzić do recesji, dezinflacji i deflacji” – zauważa w komentarzu dla agencji Bloomberg Simon Ward z towarzystwa Janus Henderson.

Obaj reprezentujący nurt monetarstyczny Brytyjczycy jako pierwsi ostrzegali, że nadzwyczajne łagodzenie polityki banków centralnych w reakcji na szok związany z pandemią Covid-19 doprowadzi do wybuchu inflacji.

Z perspektywy czasu ich prognozy okazały się trafne, jednak większość ekonomistów nadal największą odpowiedzialność za inflację przypisuje zjawiskom ze sfery realnej.

Debata się zaostrza

Zgodnie z tym rozumowaniem większe znaczenie niż zwiększenie ilości pieniądza w obiegu miały negatywne szoki podażowe (w tym związane z zerwaniem łańcuchów dostaw) i skokowe zwyżki cen surowców. Jednak według monetarystów inflacja jest bezpośrednio zależna od ilości pieniądza w obiegu i szybkości jego obiegu – czyli tego, jak często przechodzi on z rąk do rąk – a obie te zmienne wskazują obecnie na perspektywę silnego hamowania dynamiki cen. Zdaniem Warda i Congdona skutkiem będzie potężny cios we wzrost gospodarczy.

„Decydenci muszą przywrócić wzrost agregatów pieniężnych. Monetaryści wygrali ostatni konkurs prognozowania inflacji, ale bankierzy centralni twierdzą, że był to przypadek.

Teraz mamy do czynienia z dogrywką i trzeba zapytać, czy jeśli bankowcy centralni znów nie będą mieli racji i wejdziemy w recesję lub deflację, w końcu zostaną wyciągnięte z tego wnioski?” – zauważał w wypowiedzi dla Bloomberga Ward.

Poglądy monetarystów od lat 80. znajdowały się w defensywie, a to dlatego, że dane nie potwierdzały związku między tempem wzrostu agregatów pieniężnych oraz inflacją. W USA, ale i w Polsce, mamy do czynienia praktycznie z pierwszym przypadkiem, kiedy w ostatnich 20 latach ujawniła się silna zależność między tymi zmiennymi.

Jak zauważa główny ekonomista Banku Anglii Huw Pill, współczesna ekonomia przyjmuje pewne idee monetarystów, ale odrzuca ich ogólną filozofię, ponieważ jest ona postrzegana jako „powszechnie zdyskredytowana”. Te argumenty nie zbijają jednak brytyjskich monetarystów z tropu.

„Banki centralne nie mogą tracić z zasięgu wzroku ilości pieniądza. Jeśli tak się dzieje, to decydenci stają się tak samo niebezpieczni jak ludzie, którzy prowadzą samochody bez patrzenia na prędkościomierz” – grzmi Ward.

Gospodarka światowa
USA. Vibecesja, czyli gdy dane rozmijają się z nastrojami zwykłych ludzi
Gospodarka światowa
USA: Odczyt PKB rozczarował inwestorów
Gospodarka światowa
PKB USA rozczarował w pierwszym kwartale
Gospodarka światowa
Nastroje niemieckich konsumentów nadal się poprawiają
Gospodarka światowa
Tesla chce przyciągnąć klientów nowymi, tańszymi modelami
Gospodarka światowa
Czy złoto będzie drożeć dzięki Chińczykom?