Obniżki stóp procentowych na horyzoncie. Przyczyn jest kilka

Choć Fed jest w środku cyklu podwyżek stóp procentowych, to już za rok będzie je obniżał. Tak przynajmniej wynika z oczekiwań inwestorów, którzy kierują się nie tylko obawami o zbliżanie się recesji, ale też sygnałami słabnięcia podażowych źródeł inflacji.

Publikacja: 28.06.2022 21:00

Obniżki stóp procentowych na horyzoncie. Przyczyn jest kilka

Foto: Bloomberg

Przejście przez banki centralne od zaostrzania polityki do jej łagodzenia może być na wyciągnięcie ręki. Tak wynika z oczekiwań traderów z rynku stopy procentowej, którzy obstawiają też, że szczyt cyklu podwyżek stóp wypadnie niżej, niż uważano do niedawna.

Jeszcze przed czerwcowym posiedzeniem amerykańskich władz monetarnych dyskontowano wzrost głównej stopy Fedu w szczytowym momencie (zapewne w marcu 2023 r.) do powyżej 4 proc. Jednak w ostatnich dniach te oczekiwania zeszły do około 3,5 proc. (patrz wykres). W dół szły też oczekiwania co do trajektorii stóp Europejskiego Banku Centralnego i Banku Anglii.

– Być może rynek zaczyna właśnie dyskontować, że skok inflacji wcale nie okaże się tak trwały, jak się obawiano, a to oznaczałoby, że dalsze znaczne podwyżki stóp nie będą potrzebne – komentuje Bartosz Pawłowski, dyrektor inwestycyjny w mBanku, który w ankiecie „Parkietu" dotyczącej najważniejszych dla rynków tendencji („Parkiet" z 28 czerwca 2022 r.) wskazywał na hamowanie wzrostu oczekiwań inflacyjnych na świecie.

Recesja na horyzoncie

Przyczyną tego jest pogłębienie się obaw przed globalną recesją, która zwykle prowadzi do hamowania inflacji o charakterze popytowym. Efektem było ubiegłotygodniowe silne odbicie cen obligacji stałokuponowych na świecie. Opublikowany w ubiegły czwartek wstępny odczyt indeksu PMI koniunktury w przemyśle USA wypadł gorzej od prognoz.

Wciąż znajduje się w strefie ożywienia, jednak pokazał silne hamowanie koniunktury. Inwestorzy wyciągnęli z tego wniosek, że już w 2023 r. stopy w USA zaczną spadać. W cenach są już dwie 25-punktowe obniżki, a byłby to tylko początek dalszego ich spadku.

Nowe oczekiwania są spójne z ostatnimi wypowiedziami szefa Fedu Jerome'a Powella, który wydawał się pogodzony z tym, że zaostrzanie polityki banku może wepchnąć USA w recesję. Zdaniem strategów Goldmana Sachsa spadek oczekiwań co do stóp wciąż jest zbyt skromny, jeśli wziąć pod uwagę groźbę recesji.

„[O ile wynikające z notowań na rynku stopy procentowej oczekiwania co do stóp Fedu na początku 2023 r. – red.] mają ograniczony potencjał spadku, o tyle te dotyczące stóp w 2024 r. najprawdopodobniej nie doceniają ryzyka recesji" – zauważają eksperci w nocie do klientów, do której dotarła agencja Bloomberg.

Czytaj więcej

Hurraoptymizm analityków akcji. Stracili kontakt z rzeczywistością?

Co z inflacją podażową i zmianami zapasów?

Cofanie się oczekiwań co do trajektorii inflacji oraz stóp nie musi wynikać jedynie z obaw o recesję. Na początku czerwca Bloomberg zwracał uwagę w analizie na trzy wskaźniki zapowiadające słabnięcie inflacji o charakterze podażowym.

W ostatnich miesiącach w tendencji spadkowej znalazły się ceny półprzewodników, globalne stawki frachtów oraz ceny nawozów w Ameryce Północnej. To o tyle ważne, że są one dobrym przybliżeniem cen odpowiednio: gotowych produktów elektronicznych, kosztu transportu towarów na rynki docelowe oraz światowych cen płodów rolnych.

Na jeszcze jeden czynnik o charakterze dezinflacyjnym wskazał w poniedziałek inwestor Michael Burry, znany jako pierwowzór jednej z postaci w filmie „Big Short". Jak finansista ocenił w tweecie, hamowanie inflacji już pod koniec 2022 r. sprawi, że Fed wkrótce wycofa się z zaostrzania polityki.

Przyczyną tego miałby według niego być tzw. efekt byczego bicza (ang. bullwhip effect). To zjawisko powodujące, że niewielkie wahania popytu na poziomie detalicznym prowadzą do coraz większych wahań niżej w łańcuchu dostaw – u hurtowników, dystrybutorów, producentów i dostawców surowców.

Związane z pandemią Covid-19 zakłócenia w łańcuchach dostaw sprawiły, że na wszystkich jego szczeblach zaczęto gromadzić zapasy. Jak w ankiecie „Parkietu" zauważał Adam Łukojć, zarządzający TFI Allianz, wartość zapasów w magazynach amerykańskich hurtowników wzrosła w kwietniu do rekordowych 862 mld dol., co stanowiło równowartość około 4 proc. amerykańskiego PKB.

„Efekt byczego bicza" sprawia, że zbyt wysokie zapasy stają się czynnikiem o charakterze deflacyjnym, kiedy tylko konsumenci cofają popyt. Chcący uwolnić się od nadmiernych zapasów hurtownicy, dystrybutorzy, producenci i dostawcy surowców stają w pewnym momencie wobec konieczności obniżania cen.

Ten efekt może zacząć wkrótce działać, bo już teraz faktem jest pierwotny impuls deflacyjny. Od szczytu z początku czerwca surowcowy indeks Bloomberg Commodity Spot spadł o 13 proc., a w ubiegłym tygodniu znajdował się najniżej od pierwszych dni rosyjskiej inwazji na Ukrainę, która skutkowała negatywnym szokiem podażowym na rynkach płodów rolnych i surowców energetycznych.

Jeśli do tego dodać fakt, że zdaniem ekonomistów stopy procentowe wcale nie muszą znaleźć się powyżej inflacji, aby ją zatrzymać, to lista argumentów za jej wyhamowaniem staje się coraz dłuższa. Od wspomnianych wcześniej sygnałów ustępowania podażowych źródeł inflacji zaczynając, przez potencjalne odwrócenie cyklu związanego z zapasami, na groźbie recesji kończąc.

Gospodarka światowa
Najbogatszy 1 procent Amerykanów ma prawie 45 bln dolarów. Dzięki zwyżce cen akcji
Gospodarka światowa
Sam Bankman-Fried skazany na 25 lat więzienia
Gospodarka światowa
Firma Trumpa jest już spółką memiczną
Gospodarka światowa
Reddit do odstrzału, prześladowca przecenił akcje
Gospodarka światowa
Jen najsłabszy wobec dolara od 1990 roku. Czas na interwencję?
Gospodarka światowa
Kakao drożeje szybciej niż Bitcoin