Szef Rezerwy Federalnej Ben Bernanke pozostanie na swoim stanowisku przez kolejne cztery lata. Jego nominację na drugą kadencję ogłosił wczoraj amerykański prezydent Barack Obama. – Gdy sektor finansowy znalazł się na krawędzi załamania, Ben podszedł do niego ze spokojem i mądrością. Agresywnymi działaniami i niestandardowym myśleniem pomógł zahamować upadek gospodarki – uzasadnił prezydent. Jego decyzję zatwierdzić musi jeszcze Senat, ale wydaje się to przesądzone. Kilku senatorów, w tym przewodniczący senackiej Komisji Bankowej Christopher Dodd, już we wtorek wyraziło poparcie dla Bernankego.
[srodtytul]Zaskakujący terminarz[/srodtytul]
Ponieważ Obama w ostatnich miesiącach kilkakrotnie wyrażał się o 55-letnim Benie Bernanke w superlatywach, podkreślając jego rolę w opanowaniu kryzysu, jego wybór na drugą kadencję był powszechnie oczekiwany. Zaskakuje natomiast termin ogłoszenia tej nominacji. W przeszłości Biały Dom podejmował takie decyzje zwykle na 2–3 miesiące przed końcem kadencji szefa Fed. Tymczasem Bernankemu, który na początku 2006 r. zastąpił Alana Greenspana, zostało jeszcze ponad pięć miesięcy urzędowania (do 31 stycznia 2010 r.), a Obama w celu ogłoszenia nominacji musiał przerwać chwilowo urlop na wyspie Martha’s Vineyard w stanie Massachusetts.
Złośliwi sugerują, że Obama chciał w ten sposób odciągnąć uwagę rynków od wczorajszych prognoz dotyczących wzrostu długu publicznego Waszyngtonu (w najbliższej dekadzie deficyt budżetowy ma wynieść 9 bln USD, zamiast prognozowanych dotąd 7,1 bln USD). Najprawdopodobniej jednak pośpiech ten miał na celu zapobieżenie niepotrzebnym niepokojom na rynkach finansowych.
[srodtytul]Bernanke gwarantem spokoju[/srodtytul]