Bałkańskie rynki nieruchomości, jeszcze do niedawna należące do najatrakcyjniejszych na świecie, zostały mocno dotknięte przez kryzys. Trwający przez kilka lat boom kredytowy skończył się na przełomie roku. Własne mieszkanie stało się trudniej dostępne dla przeciętnego Bułgara czy Rumuna. Zmniejszyły się inwestycje budowlane. Ceny zaczęły spadać.
[srodtytul]Koniec koniunktury[/srodtytul]
– Ceny nieruchomości na bułgarskim wybrzeżu Morza Czarnego spadły przez pierwsze osiem miesięcy 2009 r. średnio o 40 proc. w porównaniu z takim samym okresem zeszłego roku – ogłosiła w tym tygodniu organizacja branżowa International Real Estate Fedaration FIABCI – Bulgaria. Spadek cen w głębi kraju był jeszcze większy. Zdaniem tej organizacji na rynku mogło już dojść do stabilizacji i ceny nie zmienią się znacząco przez następne dwa lata. Jeszcze w 2007 r. bułgarskie domy i mieszkania drożały średnio o 29 proc.
W Rumunii w pierwszej połowie roku łączna wartość dużych transakcji na rynku nieruchomości spadła o 92 proc., do 62 mln euro. Tymczasem liczba rozpoczętych budów zmniejszyła się w lipcu o 22,6 proc. w skali rocznej. Obniżała się już siódmy miesiąc z rzędu. Sprawujący władzę socjalistyczny gabinet Emila Boca stara się powstrzymać dalsze załamanie na rynku, przyznając 1,4 mld euro państwowych gwarancji kredytowych dla osób, które po raz pierwszy kupują domy.
W porównaniu z Rumunią czy Bułgarią dekoniunktura na chorwackim rynku nieruchomości jest dosyć umiarkowana. Według danych firmy CentarNekretnina ceny nieruchomości w Zagrzebiu spadły w lipcu tylko o 3,7 proc. w skali rocznej, na adriatyckim wybrzeżu tylko o 2,2 proc. Tak małe spadki tłumaczone są przez analityków tym, że Chorwacja w ciągu dwóch lat może wejść do Unii Europejskiej – popyt jest podtrzymywany przez nadzieje, że po unijnej akcesji ceny wzrosną.