Pracy w finansach będzie mniej

Raport przygotowany dla samorządu londyńskiego City wskazuje, że dopiero za dwa lata europejskie firmy z sektora finansowego zaczną zwiększać zatrudnienie

Publikacja: 02.09.2009 08:07

Według London Economics, w przyszłym roku londyńskie instytucje finansowe będą kontynuowały redukcje

Według London Economics, w przyszłym roku londyńskie instytucje finansowe będą kontynuowały redukcje etatów.

Foto: Bloomberg

Zatrudnienie w firmach finansowych w Unii Europejskiej powróci do poziomu z 2008 r. najwcześniej w 2013 r. – wynika z raportu firmy konsultingowej London Economics dla samorządu miejskiego londyńskiego City.

[srodtytul]Rok zwolnień[/srodtytul]

Od III kwartału 2007 r., czyli początku kryzysu finansowego (kredytów subprime), w europejskim sektorze finansowym zwolniono około 140 tys. osób.

Mimo że największe gospodarki powoli wychodzą z recesji, a wielu ekonomistów twierdzi, że najgorsza faza światowego kryzysu już minęła, firmy z sektora finansowego w tym roku nadal będą masowo zwalniać. Szacunki London Economics mówią, że w całej Unii Europejskiej pracę straci 84 tys. zatrudnionych w tej branży. Zwolnienia dotkną w największym stopniu Wielką Brytanię. Z etatem pożegna się tam 35 tys. osób. W Niemczech pracę w instytucjach finansowych straci 10 tys. ludzi, a we Francji 8 tys. Raport nie podał żadnych danych na ten temat krajów Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Polski.

Fala redukcji etatów może jednak poważnie wyhamować w przyszłym roku. Firmy finansowe z całej UE zwolnią w tym czasie prawdopodobnie jedynie 5 tys. osób (z czego 1 tys. w Wielkiej Brytanii i 2 tys. w Niemczech). Wzrost zatrudnienia rozpocznie się zaś w 2011 r. i wyniesie w krajach UE 24 tys. etatów. Tak jak wcześniej dekoniunktura była najsilniej widoczna w Wielkiej Brytanii, tak za dwa lata ożywienie będzie tam najwyraźniejsze. W 2011 r. brytyjskie instytucje finansowe zatrudnią 7 tys. osób. Dwa lata później w Zjednoczonym Królestwie wciąż jednak będzie pracowało 10 tys. mniej ludzi w tym sektorze niż w 2008 r.

[srodtytul]Ożywienie przesądzi[/srodtytul]

Wyjście Europy z recesji nie będzie więc oznaczało automatycznej poprawy sytuacji w branży finansowej. Część unijnego PKB wytwarzanego przez ten sektor zmniejszy się w 2009 r. o 6,2 proc. Będzie ona spadać również w przyszłym roku, mimo że główne zachodnioeuropejskie gospodarki prawdopodobnie całkowicie wyjdą już wtedy z recesji. Nawet gdy PKB wytwarzany przez sektor finansowy zacznie rosnąć, będzie to, zdaniem analityków London Economics, bardzo umiarkowany wzrost.

– Jakikolwiek wzrost zatrudnienia w branży finansowej będzie zależeć od wzrostu gospodarczego. Przez najbliższe pięć lat będziemy mieć do czynienia ze słabym wzrostem do 2013 r. lub 2014 r. Potem będziemy jednak w dobrej pozycji, by szybciej zwiększać zatrudnienie – twierdzi Stuart Fraser, przewodniczący Komitetu Polityki i Zasobów londyńskiego City.

– Jestem optymistą jeśli chodzi o powrót sektora finansowego do zyskowności, ale nie musi się to przełożyć na duży wzrost zatrudnienia. Firmy będą bowiem przez następne kilka lat skoncentrowane na zwiększeniu wydajności i zarabianiu pieniędzy na działaniach personelu zajmującego się tradycyjnymi interesami, takimi jak transakcje na rynku obligacji oraz akcji – zauważa Alistair Milne, wykładowca London Cass Business School.

Negatywny wpływ na poziom zatrudnienia oraz konkurencyjność w europejskim sektorze finansowym mogą mieć również, według raportu firmy London Economics, źle przeprowadzane zmiany w dziedzinie regulacji i nadzoru rynków finansowych.

[link=http://www.kariera.pl/]Sprawdź oferty pracy w kraju i za granicą » [/link]

Gospodarka światowa
Inflacja niższa od prognoz, a wojny handlowe będą dawać jej mniej paliwa
Gospodarka światowa
Amerykańska inflacja znów niższa od prognoz
Gospodarka światowa
USA i Chiny obniżą cła o 115 punktów procentowych
Gospodarka światowa
Sukces w Genewie. USA i Chiny zawarły porozumienie
Gospodarka światowa
Chiny i USA wracają do rozmów w sprawie ceł. Dojdzie do przełomu?
Gospodarka światowa
Brytyjski bank centralny obciął stopy, ale był daleki od jednomyślności