Rosyjski indeks RTS może zyskać 42 proc. w ciągu następnych 16 miesięcy, jeżeli cena ropy będzie w tym czasie wynosić między 60 a 80 USD za baryłkę – wynika z raportu przygotowanego przez analityków banku inwestycyjnego Troika Dialog.
[srodtytul]Wszystko zależy od ropy[/srodtytul]
Ropa naftowa i gaz mają kluczowe znaczenie dla rosyjskiej gospodarki. Dwie trzecie przychodów państwa pochodzi z podatków i ceł na te surowce. Wiele spośród największych spółek obecnych na moskiewskich giełdach to koncerny energetyczne. Zeszłoroczne załamanie się światowego popytu na ropę i inne surowce poważnie przyczyniło się więc do wybuchu kryzysu gospodarczego w Rosji i bessy na moskiewskich giełdach.
Indeks RTS stracił w zeszłym roku 72 proc. Od początku stycznia zyskał już jednak 67 proc. i w tym okresie jest jednym z najszybciej odrabiających straty indeksów świata. Do powrotu do poziomu sprzed wojny w Gruzji wciąż brakuje mu jednak około 40 proc.
Według analityków Troiki Dialog, rosyjskie akcje są o około 40 proc. tańsze w stosunku do walorów z innych rynków wschodzących. – Aby zaczęły szybciej drożeć, potrzebne są trzy czynniki: stabilne ceny ropy, wzrost gospodarczy i czas. Stabilizacja na rynku naftowym zmniejszy obawy przed kolejnym załamaniem cen. Wzrost PKB polepsza perspektywy, a czas jest potrzebny, by wymazać wspomnienia złego zarządzania spółkami – stwierdził Kingsmill Bond, współautor raportu Troiki. Jeśli te warunki zostaną spełnione, rosyjskie akcje mogą być w przyszłym roku o jedynie 15–25 procent tańsze od akcji z innych rynków wschodzących. Spadek cen ropy poniżej 60 USD za baryłkę mógłby doprowadzić do powrotu bessy na moskiewskie giełdy.