W zakończonym 30 września roku fiskalnym deficyt amerykańskich finansów publicznych sięgnął 1,4 bln USD – podało wczoraj Kongresowe Biuro Budżetowe (CBO). Choć w sierpniu instytucja ta prognozowała, że liczba ta będzie o 200 mld USD większa, i tak ponadtrzykrotnie przekracza ona rekordowy dotąd deficyt z ubiegłego roku (459 mld USD). W stosunku do amerykańskiego PKB, dziura budżetowa sięgnęła najwyższego w czasach pokoju poziomu 9,9 proc. Większa była tylko w okresie II wojny światowej – wskazuje CBO.
[srodtytul]Nie tylko pakiety ratunkowe[/srodtytul]
Wydatki publiczne wzrosły w zakończonym roku fiskalnym o 530 mld USD (17,8 proc. w ujęciu rok do roku), do 3,5 bln USD. Był to przede wszystkim skutek gigantycznych nakładów na walkę z kryzysem finansowym. Do największych pozycji na liście rozchodów należy bowiem program pomocy dla banków TARP (154 mld USD) oraz zastrzyki kapitałowe dla pararządowych instytucji kredytowych Freddie Mac i Fannie Mae (90 mld USD).
Uchwalony w lutym pakiet stymulacyjny, przewidujący zarówno ulgi podatkowe, jak i inwestycje infrastrukturalne dodał do deficytu około 200 mld USD. Na te celowe wydatki nałożyły się jeszcze tzw. automatyczne stabilizatory koniunktury: np. wypłaty zasiłków dla bezrobotnych wzrosły ponaddwukrotnie, do 60 mld USD. Niskie stopy procentowe sprawiły natomiast, że o 23 proc. (do 199 mld USD) zmniejszyły się koszty obsługi długu publicznego.
Pogorszenie stanu finansów publicznych USA jest jednak nie tylko skutkiem wzrostu wydatków, ale także spadku wpływów podatkowych o 420 mld USD (16,6 proc.), do najniższego od półwiecza poziomu 2,1 bln USD. Szczególnie mocno, o 54 proc., zmniejszyły się w związku z recesją wpływy z podatków korporacyjnych.