Co więcej, po raz pierwszy od 1991 r., gdy zaczęto gromadzić takie dane, banki z tego regionu zmniejszyły podaż kredytu dla przedsiębiorstw.
Jak wynika z danych EBC, podaż pieniądza w szerokim sensie (tzw. agregat M3, obejmujący m.in. gotówkę w obiegu, depozyty bankowe oraz instrumenty dłużne o terminie zapadalności poniżej dwóch lat) zwiększyła się we wrześniu o 1,8 proc., w porównaniu z tym samym okresem poprzedniego roku, po wzroście o 2,6 proc. w sierpniu.
Wartość pożyczek dla gospodarstw domowych zmniejszyła się o 0,3 proc., po spadku o 0,2 proc. w sierpniu. Przy tym podaż kredytów hipotecznych zmniejszyła się o 0,6 proc. Także firmom banki w strefie euro udzieliły we wrześniu o 0,1 proc. mniej kredytów niż rok wcześniej. W sierpniu wskaźnik ten wzrósł o 0,7 proc., a przed kryzysem zwyżkował w tempie nawet kilkunastoprocentowym.
– Wciąż nie widać oznak, że warunki w sektorze bankowym wracają do normalności. Sugeruje to, że jest zbyt wcześnie, aby EBC myślał o ograniczeniu działań zwiększających płynność, nie mówiąc nawet o podwyżce stóp procentowych – ocenił ekonomista z firmy analitycznej Capital Economics Ben May. – Dane te uzasadniają obawy, że sytuacja na rynku kredytowym może hamować ożywienie gospodarcze w strefie euro – wtóruje mu Howard Archer z IHS Global Insight.
Nie wszyscy ekonomiści podzielają jednak ten pesymizm. – Na pierwszy rzut oka wrześniowe odczyty są ponure, ale można w nich dostrzec zachęcające sygnały – ocenił Neville Hill z Credit Suisse. Przykładowo, pomimo spadku podaży kredytu dla sektora prywatnego w ujęciu rok do roku, w porównaniu z poprzednim miesiącem odbiła się ona we wrześniu po dwóch miesiącach zniżek. Z kolei Michael Schubert z Commerzbanku zauważa, że dane EBC mogą świadczyć o mniejszym popycie na kredyt ze strony firm, a nie o niechęci banków do pożyczania.