Indeks MSCI EM, obejmujący akcje z 22 rynków wschodzących, od początku roku zwyżkował już o 66 proc., a od dołka sprzed roku o 108 proc. Dla porównania analogiczny wskaźnik dla rynków dojrzałych zyskał od początku roku zaledwie 23 proc., a od marcowego minimum 64 proc. Wbrew pojawiającym się niekiedy ostrzeżeniom, że hossa na wielu rynkach wschodzących jest zbyt gwałtowna, zespół analityków z banku JPMorgan Chase spodziewa się jej kontynuacji. Jak twierdzi, w przyszłym roku MSCI EM przetestuje maksima sprzed dwóch lat, co oznaczałoby jego wzrost o 43 proc.
[srodtytul]Optymizm rozpowszechniony[/srodtytul]
Spadek indeksu MSCI EM o ponad 4 proc. w tym tygodniu nie musi więc oznaczać dłuższej korekty na rynkach wschodzących. – Dotychczasowe zwyżki tego indeksu były uzasadnione. Lepsze, niż oczekiwano, doniesienia o wzroście gospodarczym oraz dobra koniunktura na rynku kredytowym sprzyjają akcjom – twierdzi zespół analityków pod kierownictwem Adriana Mowata, głównego stratega JPMorgan Chase ds. rynków wschodzących.
Ten optymizm podziela większość ekspertów, w tym inwestycyjny guru Mark Mobius. Gospodarki wielu państw rozwijających się – zwłaszcza w Azji – okazały się odporniejsze na kryzys niż kraje zamożne i to one będą stanowiły koło zamachowe globalnej gospodarki. Ponadto sygnały ożywienia w państwach rozwiniętych wywołały hossę na rynku surowców, co podbija notowania akcji w Rosji i Ameryce Płd.
[srodtytul]Bańka jest, ale trwała[/srodtytul]