Liczba miejsc pracy zmniejszyła się w październiku w Stanach Zjednoczonych o 190 tysięcy – poinformował w piątek Departament Pracy. Ekonomiści ankietowani przez agencje Bloomberga i Reutera spodziewali się likwidacji 175 tysięcy miejsc pracy. Żaden z nich nie przewidział, że stopa bezrobocia wzrośnie aż o 0,4 pkt proc. w porównaniu z 9,8 proc. we wrześniu.
[srodtytul]Rynek pracy nadal odczuwa recesję[/srodtytul]
Spółki takie jak Johnson & Johnson wciąż zwalniają pracowników w wyniku obaw, że ożywienie gospodarki zapoczątkowane w trzecim kwartale nie potrwa długo, bo amerykańscy konsumenci ograniczają wydatki. J&J zapowiedział zmniejszenie zatrudnienia o 7 proc., czyli zwolnienie 7 tysięcy osób.
Uczestnicy Federalnego Komitetu Rynku Otwartego nie ukrywali po środowym posiedzeniu, że koniunktura gospodarcza w USA zapewne „przez jakiś czas będzie słaba”. I dlatego powtórzyli zapowiedź utrzymania kosztów kredytu na rekordowo niskim poziomie przed „dłuższy okres”. – Rynki pracy nadal działają w recesyjnych warunkach i wciąż bardzo prawdopodobna jest presja na obniżanie zatrudnienia i wynagrodzeń.
Nic więc dziwnego, że prognozy dla wydatków konsumpcyjnych są marne – uważa BrianBethune, główny ekonomista w firmie analitycznej IHS Global Insight. Wielu ekonomistów uważa stopę bezrobocia za główny czynnik decydujący o poziomie stóp procentowych. I na przykład Joseph LaVorgna z Deutsche Bank Securities w Nowym Jorku napisał w nocie do klientów, że „Fed nigdy nie podniesie stóp przy rosnącym bezrobociu”.