Przejęty w zeszłym roku przez amerykański rząd gigant hipoteczny Fannie Mae znów prosi o wsparcie. Chce do końca roku 15 miliardów dolarów.Kłopoty Fannie Mae i siostrzanej spółki Freddie Mac, dwóch gigantów posiadających lub gwarantujących około połowy wszystkich kredytów hipotecznych w USA, elektryzowały inwestorów w wakacje zeszłego roku.
Mocno ucierpiały one w wyniku kryzysu na rynku nieruchomości. Choć rząd próbował przywrócić do nich zaufanie (firmy były prywatne, lecz miały specjalny status patronowanych przez państwo), próby się nie powiodły – zagroziło im bankructwo, a ich akcje staniały o 90 proc. Jedynym wyjściem pozostała nacjonalizacja. Doszło do niej 7 września, tydzień przed upadkiem Lehmana.
Po ponad roku firmy nadal borykają się z problemami i ponoszą straty. W III kwartale w przypadku Fannie Mae znów były one gigantyczne – 19,8 mld USD, a w ciągu ostatnich ośmiu kwartałów już ponad 100 mld USD. Tak wielkie straty wynikają z kosztów skupowania przez firmę złych długów opartych na kredytach hipotecznych w ramach wspierania przez państwo rynku mieszkaniowego.
Na razie wszystko wskazuje, że straty będą jeszcze narastać. Fannie Mae w celu ich pokrycia już skorzystała z 45 mld USD z udzielonej jej linii kredytowej o wartości 200 mld USD. Teraz poprosiła Departament Skarbu o kolejne 15 mld USD. Potrzebuje ich do końca grudnia.
Firmy stanowią koło zamachowe rynku hipotecznego w USA – skupują portfele kredytów od firm ich udzielających, dzięki czemu te ostatnie mają pieniądze na oferowanie kolejnych pożyczek. Państwo nie mogło więc pozwolić na upadłość obu spółek, gdyż rynek mieszkaniowy by się załamał.O przyszłości Fannie i Freddie rząd ma zdecydować w przyszłym roku. Najprawdopodobniej jednak pozostaną one pod kontrolą państwową jeszcze przez dziesięciolecia.