Przebywający z trzydniową wizytą w Chinach amerykański prezydent Barack Obama zaapelował we wtorek do tamtejszych władz, aby pozwoliły na aprecjację juana. Byłby to krok w kierunku likwidacji nierównowagi w globalnym handlu, która uważana jest za jedną z głównych przyczyn kryzysu. Chiński prezydent Hu Jintao nie odpowiedział jednak na to wezwanie.
Na wspólnej konferencji z Obamą w ogóle nie odniósł się do polityki walutowej. – Podkreśliłem (podczas spotkania z Obamą), że w obecnych warunkach musimy się silniej sprzeciwiać wszelkim formom protekcjonizmu – powiedział. Odczytano to jako aluzję do tegorocznych zwyżek amerykańskich ceł na produkowane w Państwie Środka opony i stal.
[srodtytul]Problem coraz większej wagi[/srodtytul]
Apelując w Pekinie o uwolnienie kursu juana, Obama wypełnił obietnicę złożoną amerykańskim producentom, którzy się skarżą, że niedowartościowana waluta daje chińskim spółkom nieuczciwą przewagę konkurencyjną.
Kwestia sztywnego kursu juana wobec dolara budzi jednak w ostatnich tygodniach coraz większe kontrowersje nie tylko w USA. Między lipcem 2005 r. a lipcem 2008 r. Pekin pozwolił na aprecjację swojej waluty wobec dolara o 21 proc. Później jednak zahamował ten proces, chcąc obronić chińskich eksporterów przed skutkami kryzysu. W efekcie, gdy w marcu dolar zaczął słabnąć wobec walut większości partnerów handlowych USA, równolegle osłabiał się juan.