Wskaźnik monachijskiego instytutu Ifo podskoczył do 95,8 pkt, z 94,6 pkt w grudniu. Ekonomiści spodziewali się 95,1 pkt. Najniższą wartość od 26 lat (82,2 pkt) pomiar ten wykazał w marcu minionego roku.Mierzony przez Ifo wskaźnik oczekiwań 7000 badanych menedżerów osiągnął najwyższą wartość (100,6 pkt) od lipca 2007 r. W grudniu był na poziomie 98,9 pkt. Z kolei ocena bieżącej sytuacji zwiększyła się z 90,4 pkt do 91,2 pkt.
Głównym czynnikiem poprawy klimatu w styczniu był rosnący eksport, głównie na rynki azjatyckie. – Niemieckie firmy dobrze zaczęły 2010 r. – ocenia Andreas Moeller, ekonomista WGZ Bank w Duesseldorfie. Przewiduje, że pierwsze półrocze może być pomyślne, chociaż publikowane ostatnio dane nie dają jednoznacznego obrazu.
Wprawdzie zaufanie inwestorów i konsumentów spadło, ale kondycja przemysłu okazuje się lepsza, niż przewidywano. Zaskakująco dobrze wypadły listopadowe zamówienia fabryk. Skłoniło to Axela Webera, szefa Bundesbanku i mocnego kandydata na prezesa Europejskiego Banku Centralnego, do nieco bardziej optymistycznego spojrzenia na przyszłość największej gospodarki w Europie. Na przesadną euforię, jak powiedział, nie pozwalają mróz i słaba konsumpcja. Na poziom wydatków naszych sąsiadów duży wpływ ma sytuacja na rynku pracy i ryzyko wzrostu bezrobocia.
Klaus Baader, zajmujący się gospodarką europejską londyński ekonomista francuskiego banku Societe Generale, nie widzi szans na wzrost prywatnej konsumpcji w tym roku. Metro, największy detalista na rynku niemieckim, przewiduje, że warunki ekonomiczne pozostaną trudne.