Według informacji „FAZ” anonimowy informator zaproponował niemieckim władzom podatkowym sprzedanie listy 1500 podatników, którzy ukryli swe pieniądze w Szwajcarii. Za płytę CD z danymi bankowymi oszustów podatkowych żąda 2,5 mln euro.
Rząd w Berlinie jest gotów kupić ją — dał do zrozumienia rzecznik resortu finansów. Nie chciał mówić definitywnie o tym, ale wyjaśnił, że ewentualna decyzja byłaby zgodna z podobną podjętą przez władze federalne i krajów związkowych w przypadku Liechtensteinu, gdy w 2008 r. Niemcy kupiły podobne dane. Rzecznik dodał, że ministrowie finansów obu krajów Wolfgang Schäuble i Hans-Rudolf Merz rozmawiali o tym i postanowili uregulować te problemy na przyszłość. Nie podał jednak, co ustalili. Niemcy i Szwajcarzy negocjują od wielu miesięcy umowę o unikaniu podwójnego opodatkowania, dotąd bez powodzenia.
Po informacji „FAZ” konserwatyści i liberałowie tworzący koalicję w Berlinie wyrażali zastrzeżenia wobec kupowania listy uzyskanej w nielegalny sposób, ale ostatecznie wydaje się zwyciężyła perspektywa odzyskania co najmniej 100 mln euro.
Według resortu finansów, kupowanie wykradzionych danych nie jest równoznaczne z nakłanianiem do naruszania prawa. Podobnie argumentował francuski minister ds. budżetu Eric Woerth, gdy Francja zdobyła taką listę swych podatników: moim zadaniem jest pilnowanie wpływów do budżetu, wszelkimi sposobami. Z tego jestem rozliczany - mówił.
Podobna afera w lutym 2008 pogorszyła stosunki Niemiec z Liechtensteinem, gdy niemieckie służby specjalne kupiły za prawie 5 mln euro dane bankowe skradzione w Vaduz. Na ich podstawie ustalono, że ówczesny prezes Deutsche Post Klaus Zumwinkel oszukiwał pladze podatkowe, co doprowadziło do skazania go.