Główne indeksy giełdowe z rozwiniętych gospodarek przebiły swoje styczniowe szczyty lub są bliskie przekroczenia tych poziomów. Amerykański S&P 500 zrobił to już 11 marca, Dow Jones Industrial oraz zachodnioeuropejski Stoxx Europe 600 dokonały tego w zeszłym tygodniu. Wyżej niż w styczniu i najwyżej od 17 miesięcy znajdował się w piątek brytyjski FTSE 100.
(Część indeksów, np. hiszpański Ibex, jest jednak na minusie – to wynik obaw o stan finansów krajów z obrzeży strefy euro). Wiele rynków rozwiniętych ma za sobą korektę rozpoczętą pod koniec stycznia. Wielu analityków wątpi jednak, czy w najbliższych tygodniach i miesiącach zachodnie indeksy doświadczą znacznych zwyżek.
[srodtytul]Niepewne czasy[/srodtytul]
W czwartek i w piątek indeksy w Europie Zachodniej i USA balansowały w okolicach zera, wielokrotnie przechodząc z lekkiego minusa na niewielki plus. – Mamy obecnie do czynienia z przejściem rynków od „byczego” okresu w stronę trendu bocznego. W najbliższych miesiącach może jednak dojść do spadków. Styczeń był tego zwiastunem. Wyceny są wciąż umiarkowane, a wiele wskazuje na to, że wzrost gospodarczy na Zachodzie zwolni – mówi „Parkietowi” Gerhard Schwartz, strateg z Bayerische Hypovereinsbank.
– Nie spodziewałbym się hossy. Raczej trendu bocznego. Stoxx Europe 600 może do lata spaść do 255 pkt. To prawdopodobne, gdyż akcje spółek w Europie Zachodniej nie są już tanie. Inwestorów niepokoi zaś wycofywanie przez rządy i banki centralne mechanizmów stymulujących gospodarkę – wskazuje Simon Goodfellow, główny europejski strateg ING.– Nie zdziwiłbym się, gdyby za jakieś trzy – sześć miesięcy rynki znajdowały się w tym miejscu co teraz – przyznaje Christian Gattiker, strateg z banku Julius Baer.