Ta alarmistyczna wypowiedź kontrastuje z opublikowanym niedawno raportem Światowej Organizacji Handlu (WTO), który miał uspokajający wydźwięk.
Zdaniem Gurrii, byłego ministra finansów Meksyku, niska dynamika wzrostu gospodarczego w wielu krajach w połączeniu z wysokimi stopami bezrobocia i deficytami budżetowymi stanowi doskonałą pożywkę dla protekcjonistycznych nastrojów. – Robi się strasznie. Jest zbyt wiele palców gotowych pociągnąć za spust – powiedział szef OECD na konferencji w Pekinie.
Najgłośniejszy ostatnio spór handlowy dotyczy kursu chińskiej waluty. Amerykańskie organizacje przemysłowe uważają, że juan jest niedowartościowany, co daje chińskim eksporterom nieuzasadnioną przewagę konkurencyjną. W ubiegłym tygodniu grupa amerykańskich senatorów przedstawiła projekt ustawy, która zrównywałaby „manipulacje” walutowe z subsydiowaniem eksportu i uprawniałaby rząd USA do podjęcia w obu przypadkach jednakowych retorsji.
W opublikowanym na początku marca raporcie WTO wskazywała jednak, że w skali światowej protekcjonizm jest w odwrocie. O ile w ciągu roku do października 2009 r. nieuprawnionymi obostrzeniami objęte było 0,8 proc. światowego handlu, o tyle w kolejnych miesiącach – do końca lutego br. – odsetek ten wynosił 0,4 proc. Ponadto liczba toczących się postępowań antydumpingowych, które często skutkują zwyżkami taryf importowych, spadła ze 193 w 2008 r. do 152 w roku ubiegłym.