Przez tydzień, który minął od jego ogłoszenia, rosła rentowność greckich obligacji rządowych. Zyskowność dziesięcioletnich zwiększyła się o 24 punkty bazowe, do 6,52 proc., najwyższego poziomu w marcu, a dwuletnich o 58 pb. Cena obligacji siedmioletnich sprzedanych przez Grecję w poniedziałek spadała zaś już drugi dzień z rzędu.
– Unijni przywódcy mieli nadzieję, że uda im się stworzyć mechanizm, który nigdy nie musiałby zostać uruchomiony. Rynki wyczuły jednak, o co chodzi Brukseli i wydaje się, że wracają obecnie do punktu wyjścia, czyli sytuacji sprzed ujawnienia mechanizmu – wskazuje Phyllis Reed, strateg w londyńskiej firmie Kleinwort Benson.
25 marca przywódcy państw Unii Europejskiej zgromadzeni na szczycie w Brukseli przyjęli niemieckie propozycje w sprawie pomocy dla Grecji. Ma ona zostać udzielona Atenom w ostateczności, gdy Grecja znajdzie się na krawędzi bankructwa (np. gdy do końca maja nie uda się jej zebrać z rynku 10,5 mld euro). Pomoc będzie obejmowała głównie dwustronne pożyczki zawierane przez ateński rząd z innymi państwami strefy euro. Kredyty te będą jednak skoordynowane, a ich uruchomienie uzależnione zostało od zgody wszystkich krajów eurolandu oraz Europejskiego Banku Centralnego (co komplikuje całą procedurę).
Zgodnie z brukselskimi ustaleniami ważną rolę w udzieleniu pomocy Grecji ma odegrać Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Rola ta nie została jednak jak dotąd sprecyzowana. Dominique Strauss-Kahn, dyrektor generalny MFW, zadeklarował, że udzielenie pomocy Grecji będzie zależało od prośby samych Aten i nie będzie miało nic wspólnego z unijnym mechanizmem, gdyż „to Grecja jest członkiem MFW, a nie Unia Europejska”.