Różnica w rentownościach pomiędzy 10-letnimi papierami greckimi i obligacjami niemieckimi sięgnęła wczoraj już 4,56 pkt proc., najwięcej od wprowadzenia euro. Od środy wzrosła prawie o pół punktu. Rentowność greckich dwulatek skoczyła o ponad punkt i przekroczyła próg 8 proc. W obu wypadkach znacznie przewyższała uważany przez Greków dotąd za bezpieczny poziom 7 proc.Dodatkowo wzrósł też do 445 pb., najwyższego poziomu w historii, koszt CDS-ów, czyli ubezpieczenia od niewypłacalności Grecji z tytułu obligacji.

O 5 proc., najwięcej od czterech miesięcy, spadał indeks giełdy w Atenach. Szczególnie silnie przeceniono akcje banków, które w ostatnich dniach poprosiły władze o kolejne 17 mld euro dokapitalizowania.– Wielkości spreadów są szalone, zupełnie nie jak dla kraju strefy euro. Wygląda na to, że rynek pcha Grecję w stronę mechanizmu pomocowego – komentował dla Reutera sytuację na rynkach Panagiotis Dimitropoulos z greckiego Millennium Banku.Mimo to rząd w Atenach wciąż nie zamierza korzystać z nadzwyczajnego wsparcia.

– Chcę powtórzyć i wyraźnie zaznaczyć, że kraj wciąż normalnie może pożyczać pieniądze. Kraj ma program, plan, a budżet jest wykonywany normalnie i w ramach założonych celów – powiedział w parlamencie minister finansów Jeorjos Papaconstantinu. Jego zdaniem, żeby wykonać plan, czyli zmniejszyć grecki deficyt budżetowy w tym roku o prawie jedną trzecią, do 8,7 proc. PKB, wystarczy zrealizować zaplanowane już oszczędności i żadne nowe nie będą konieczne.

Wysoka rentowność obligacji na rynkach oznacza jednak, że Grecja będzie musiała zaoferować dużo atrakcyjniejsze niż dotąd oprocentowanie przy nowych emisjach. Do końca maja musi ona sprzedać papiery za 11 mld euro, m.in. po to, by spłacić stare długi.Problemy Grecji uderzyły też wczoraj w euro. Za walutę płacono już mniej niż 1,33 USD.

[ramka][b]8,3 proc.[/b] – taki poziom osiągnęła wczoraj rentowność greckich obligacji dwuletnich. Jeszcze w piątek wynosiła 5,2 proc.[/ramka]