To przede wszystkim skutek likwidowania etatów w administracji rządowej, stanowej i lokalnej, spowodowanego rosnącymi deficytami budżetowymi.Łącznie ubyło w USA w minionym miesiącu 95 tys. etatów, po redukcji zatrudnienia o 57 tys. (po rewizji) w sierpniu – poinformował w piątek Departament Pracy. Ekonomiści spodziewali się spadku zatrudnienia, ale jedynie o 5 tys.
Wbrew oczekiwaniom nie wzrosła natomiast stopa bezrobocia i wynosi, tak jak w sierpniu, 9,6 proc., co może oznaczać, że wciąż zła sytuacja na rynku pracy zniechęca Amerykanów do rejestrowania się w urzędach zatrudnienia. Prywatne firmy zwiększyły zatrudnienie o 64 tys. osób, o mniej, niż przewidywano. Pracodawcy nadal niezwykle ostrożnie przyjmują nowych pracowników. Potwierdza to obawy wyrażane przez niektórych przedstawicieli Fed, że ożywienie po najgorszej od 80 lat recesji jest tak powolne, iż być może będzie konieczne złagodzenie polityki pieniężnej.
Stopa bezrobocia w USA wynosi 9,5 proc. lub więcej od 14 miesięcy. To więcej niż od połowy 1982 r. do połowy 1983 r. (13 miesięcy), co było dotychczas najdłuższym okresem utrzymywania się tak wysokiego bezrobocia od 1948 r., kiedy zaczęto publikować miesięczne dane. Ekonomiści ankietowani przez agencję Bloomberga przewidują, że przez cały przyszły rok stopa bezrobocia będzie się utrzymywała na poziomie co najmniej 9 proc., co niewątpliwie niekorzystnie wpłynie na wydatki konsumpcyjne Amerykanów, które w największym stopniu decydują o stanie gospodarki.
Departament Pracy opublikował także w piątek wstępne szacunki zrewidowanych danych o zatrudnieniu, które będą udostępnione w lutym. Wynika z nich, że w ciągu 12 miesięcy do marca 2010 r. w gospodarce mogło ubyć dodatkowo 366 tys. miejsc pracy. Obecne dane pokazują, że w tym okresie w USA zlikwidowano 1,7 mln etatów. Tak złe informacje z rynku pracy mogą spowodować porażkę demokratów w listopadowych wyborach do Kongresu.