Wezwał przywódców G20 do wypracowania kompromisu podczas szczytu, który odbędzie się w Seulu 11–12 listopada.
Zmniejszyć ryzyko światowej wojny walutowej miał już waszyngtoński szczyt Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz Banku Światowego, który odbył się w miniony weekend. Eksperci zgodnie wskazują, że skończył się fiaskiem. Nie wypracowano na nim żadnego konkretnego rozwiązania mającego złagodzić konflikty walutowe. Zdaniem analityków są również małe szanse, by stało się to na szczycie G20.
O klęsce waszyngtońskiego szczytu może świadczyć choćby to, że przedstawiciele wielu państw w nim uczestniczących deklarowali, iż chcą powstrzymać aprecjację swoich walut. Ukraiński wicepremier Sierhij Tyhipko stwierdził, że jego kraj może wprowadzić ograniczenia dla napływu kapitału, by zapobiec dużym wahaniom kursu hrywny. Szef Banku Rezerw Indii Duvvuri Subbarao nie wykluczył interwencji walutowych.
Japoński minister finansów Yoshikiko Noda powiedział z kolei, że Japonia jest gotowa, by zatrzymać aprecjację jena, „gdy będzie potrzeba”. – Polityka globalnej odpowiedzi na kryzys została zastąpiona niedostatecznie skoordynowanymi narodowymi politykami gospodarczymi oraz rosnącymi sporami między państwami – twierdzi Mohamed el Erian, prezes firmy inwestycyjnej PIMCO.
Swojego stanowiska dotyczącego kursu juana nie zmieniają Chiny. Od wielu miesięcy amerykańscy politycy zarzucają im, że nieuczciwie wspomagają swoich eksporterów, sztucznie zaniżając kurs walutowy. Naciskają na Pekin, by dopuścił do szybszej aprecjacji juana. – Bardzo szybka aprecjacja nie wprowadziłaby równowagi w światowej gospodarce – wskazał Zhao Xiaochuan, prezes Ludowego Banku Chin. Zapowiedział, że jego instytucja w trosce o stabilność chińskiej gospodarki pozwoli jedynie na powolną aprecjację juana.