Ujemne saldo obrotów handlowych wzrosło o 8,8 proc., do 46,3 mld USD – poinformował wczoraj Departament Handlu. Ekonomiści spodziewali się deficytu na poziomie 44 mld USD. Import zwiększył się o 2,1 proc., a eksport o 0,2 proc.

Wzrost zakupów towarów wyprodukowanych za granicą jest pozytywnym sygnałem świadczącym o tym, że amerykańskie spółki nadal inwestują w nowy sprzęt i odbudowują zapasy. Wartość sprzedaży amerykańskich towarów za granicą osiągnęła poziom najwyższy od dwóch lat, co jest jednym z powodów, dla których firmy produkcyjne, takie jak Intel, mają znaczący udział w ożywieniu tamtejszej gospodarki.

Sierpniowy deficyt po uwzględnieniu inflacji, a takie dane wykorzystywane są przy obliczaniu PKB, wzrósł do 51,2 mld USD z 47,3 mld USDF w lipcu. Jest zatem większy od miesięcznej średniej w wysokości 47,9 mld USD dla II kwartału, a to oznacza, że ujemny bilans handlu zagranicznego może spowolnić wzrost gospodarczy USA w minionym kwartale.

W okresie kwiecień–czerwiec deficyt handlowy zmniejszył wzrost PKB o 3,5 pkt proc., najbardziej od 1947 r., gdyż import zwiększył się najszybciej od 1984 r. Wartość importu wzrosła do 200,2 mld USD. Eksporterzy za towary sprzedane za granicą pozyskali 153,9 mld USD, najwięcej od dwóch lat, bo rósł zagraniczny popyt na amerykańską żywność i towary przemysłowe. Sprzedaż półprzewodników made in USA zwiększyła się w ciągu miesiąca o 165 mln USD. Niekorzystny wpływ wyników handlu zagranicznego na rozwój amerykańskiej gospodarki może być nieco zniwelowany przez zwiększone nakłady inwestycyjne spółek, gdyż kupowały one dużo sprzętu i wyposażenia.