Odbywający się w weekend w południowokoreańskim mieście Gyeongju szczyt ministrów finansów i szefów banków centralnych krajów G20, najbogatszych państw na świecie, nie spełnił wiązanych z nim nadziei. Uczestnicy przyjęli wprawdzie deklarację, że nie będą się wdawać w wojnę walutową i inne praktyki protekcjonistyczne, ale mało kto wierzy, że rzeczywiście tak się stanie.
– Nie jestem pewien, czy wojna walutowa może się skończyć. Musielibyśmy zobaczyć działania, które są zgodne z deklaracjami – ocenił efekty szczytu Oh Suk Tae, ekonomista z SC First Bank Korea w Seulu.
[srodtytul]Przepadł pomysł Geithnera [/srodtytul]
Za przegranych mogą uchodzić Amerykanie. Reprezentujący ich w Korei Płd. sekretarz skarbu Timothy Geithner postulował przed spotkaniem wprowadzenie ścisłych regulacji, które miałyby doprowadzić do zrównoważenia bilansów handlowych. W liście do uczestników zaproponował narzucenie norm, zgodnie z którymi ani deficyt, ani nadwyżka handlowa nie powinny przekraczać 4 proc. PKB danego państwa.
Byłby to spory problem zwłaszcza dla Chin, których nadwyżka w handlu zagranicznym zgodnie z prognozami Międzynarodowego Funduszu Walutowego zwiększy się do 2015 r. do 7,8 proc. PKB z 4,7 proc. w tym roku.