Teraz wynoszą one 39,9 mln euro i premier Mark Rutte zapowiedział, że nie będą redukowane. Co więcej w latach 2009–2013 wzrosły o 4,5 proc., mimo nękającego strefę euro kryzysu.

Jego skutki w Holandii nie są jednak zbyt odczuwalne, podobnie jak w krajach skandynawskich i dlatego tamtejsze monarchie też nie muszą oszczędzać. Szwedów czeka w lecie drugi już w ostatnich trzech latach królewski ślub, a król Norwegii Harald V z rodziną otrzymuje od podatników 42,7 mln euro rocznie, najwięcej w całej Europie. Wydatki budżetowe  na utrzymanie monarchii w Szwecji i Danii to odpowiednio 15,1 i 13,2 mln euro.  Najczęściej nie obejmują kosztów utrzymania zamków i pałaców, koszty oficjalnych podróży lotniczych monarchów zazwyczaj biorą na siebie siły zbrojne, a wydatki na ochronę pokrywane są z budżetu policji.

Mimo wciąż olbrzymiej popularności brytyjskiej rodziny królewskiej, 52 proc. poddanych Elżbiety II uważa, że monarchia powinna kosztować mniej niż obecnie – 38 mln euro. Ale przed 10 laty tak sądziło  76 proc. Brytyjczyków.

Skutki kryzysu najbardziej dotknęły rodzinę królewską w Hiszpanii. W 2011 r. po raz pierwszy ujawniono jej budżet i okazał się o 5,2 proc.mniejszy niż rok wcześniej. W kolejnych latach też był obniżany i w rezultacie w tym toku Juan Carlos I z rodziną otrzyma od podatników jedynie 7,9 mln euro.  O wiele lepiej radzi sobie belgijski Albert II. W 1994 r. zaczynał z pensją 6 mln euro, a teraz ma 13,9 mln euro rocznie.  Bo w Belgii również królewskie zarobki są indeksowane według inflacji.