Jeszcze pięć lat temu mało kto mógł się spodziewać takiej zmiany sytuacji na rynku naftowym, do której dochodzi kosztem takich producentów, jak kraje członkowskie Organizacji Państw Eksporterów Ropy Naftowej (OPEC), które przez całe lata dominowały w tym sektorze.
W najnowszej analizie Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA) przewiduje, że w najbliższych latach wydobycie ropy w Stanach Zjednoczonych będzie rosło o wiele szybciej niż pierwotnie szacowano, co jest wynikiem długo utrzymujących się wysokich cen tego surowca i zastosowania coraz bardziej wydajnych technologii.
Najnowsza analiza IEA wskazuje na zmianę myślenia w tej organizacji, która dotychczas zakładała równy podział wzrostu produkcji ropy między kraje OPEC i pozostałe. Ale okazało się, że szybki wzrost wydobycia w USA zmniejszył popyt Ameryki na ropę z OPEC, na przykład z Nigerii, a w dalszej perspektywie rosnący eksport ropy i gazu ziemnego z USA może jeszcze bardziej osłabić pozycję OPEC. IEA przewiduje, że do 2010 r. Stany Zjednoczone mogą wyprzedzić Arabię Saudyjską i stać się największym na świecie producentem ropy naftowej, aczkolwiek być może jedynie przejściowo.
IEA przewiduje, że w latach 2012–2018 wydobycie ropy w Ameryce Północnej będzie się zwiększać o 3,9 mln baryłek dziennie, co będzie stanowiło ponad połowę wzrostu w krajach nienależących do OPEC. Już w tym roku popyt na ropę z OPEC ma spaść poniżej 30 mln baryłek dziennie – docelowego poziomu założonego w tej organizacji, a do 2018 r. tendencja ta ma się pogłębiać.