Premier Arsenij Jaceniuk zapowiedział również moratorium na spłatę długów, jakie państwowe ukraińskie spółki mają w rosyjskich bankach. Na początek zawieszono spłatę łącznie 507 mln USD przez firmy KB „Jużnoje" oraz Ukrawtodor. Rząd zapewnia, że spłacanie innych zobowiązań państwa ukraińskiego oraz kontrolowanych przez niego spółek nie jest zagrożone.
W niedzielę wypada termin zapadalności wartych 3 mld USD ukraińskich obligacji znajdujących się w rękach Rosji. Jeśli nie zostaną one spłacone, może to oznaczać techniczne bankructwo Ukrainy. Kijowski rząd proponował wcześniej Rosji wzięcie udziału w restrukturyzacji długów, na którą zgodzili się inwestorzy z sektora prywatnego. Moskwa przedstawiła własne warunki (spłatę obligacji w ciągu trzech lat w transzach wynoszących po 1 mld USD), ale nie odpowiadały one Ukrainie. Rosyjski prezydent Władimir Putin zapowiadał wcześniej, że jeśli Ukraina nie spłaci długu, to zostanie pozwana przed sąd arbitrażowy. Kijów ma jednak także własne roszczenia wobec Kremla związane z rosyjską aneksją Krymu i agresją na wschodnią Ukrainę.
Spór z Rosją może zagrozić otrzymywaniu przez Ukrainę dalszej pomocy finansowej z Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Wewnętrzne przepisy MFW zabraniają mu pożyczania pieniędzy bankrutom. Co prawda, ominięto ten wymóg w przypadku Grecji, ale Funduszowi nie podoba się, że ukraiński parlament odrzucił napisany według jego zaleceń budżet na 2016 r. i nowy kodeks podatkowy. – Rośnie ryzyko, że pakiet pomocowy dla kraju zostanie przez to wstrzymany – twierdzi William Jackson, ekonomista z firmy Capital Economics.