Eurogrupa będzie w czwartek dyskutować o tym, jak dalej postępować wobec kryzysu w Grecji. Szanse na porozumienie Aten z wierzycielami są jednak wciąż bardzo małe. Co prawda austriacki kanclerz Werner Faymann, deklaruje że „stoi po stronie Greków" i że niektóre propozycje wierzycieli skierowane do Aten były niewłaściwe, ale wśród głównych unijnych decydentów chęci na ustępstwa wobec Grecji nie ma.
Szacunki strat
„Brak porozumienia może być początkiem bolesnej drogi, która doprowadzi do bankructwa Grecji oraz ostatecznie do wyjścia kraju ze strefy euro i prawdopodobnie również z Unii Europejskiej" – ostrzega Bank Grecji i wzywa obie strony do porozumienia. Z jego danych wynika, że od października klienci wycofali z greckich banków depozyty warte około 30 mld euro.
Brytyjski rząd przyznaje, że już czyni przygotowania na wypadek wyjścia Grecji z eurolandu. Według kanclerza skarbu George'a Osborne'a ewentualny Grexit będzie stanowił poważne ryzyko ekonomiczne dla Wielkiej Brytanii. Kraje z peryferii eurolandu starają się zaś uspokajać inwestorów, że nie będą „drugą Grecją". Rentowność ich obligacji w ostatnich tygodniach rosła. – Jeśli coś złego stanie się Grecji, Portugalia nie będzie kolejnym krajem, który upadnie – zapewnia portugalski premier Pedro Passos Coelho.
Grecki minister finansów Yanis Varoufakis szacuje, że straty dla światowego systemu finansowego spowodowane ewentualnym Grexitem mogą sięgnąć 1 bln euro. Wielu ekspertów przekonuje jednak, że skutki Grexitu będą dla pozostałych państw Europy dosyć ograniczone. – Jeśli patrzymy na ryzyko rozlania się kryzysu, na bezpośrednie zaangażowanie wierzycieli, to nie jest już kwestia tak ważna jak kiedyś. EBC dysponuje też o wiele silniejszymi narzędziami niż np. w 2012 r. – przekonuje Moritz Kraemer, dyrektor zarządzający ds. państwowych ratingów w agencji S&P.
Finansowy mur
Z przecieków z Brukseli wynika, że poważnie rozważana jest kwestia wprowadzenia w Grecji kontroli przepływu kapitału. – Przykład Cypru pokazał, że można wprowadzić takie rozwiązanie w strefie euro. Nie jest to jednak scenariusz, którego pożądamy – mówi Agencji Reutera anonimowy unijny decydent.