Papiery te zostały zakupione przez te dwie instytucje w ramach państwowej interwencji mającej powstrzymać rynkowy krach.

Indeks Shanghai Composite od szczytu z 12 czerwca do dołka z sierpnia spadł o blisko 40 proc. Analitycy Goldman Sachs szacowali, że tylko w lipcu i sierpniu chiński rząd wydał 1,5 bln juanów (234 mld USD) na ustabilizowanie rynku poprzez zakupy akcji. Pod koniec sierpnia chiński regulator zapowiedział, że CSF i Central Hujin Investment przestaną kupować akcje, ale zachowają na czas nieokreślony te pakiety, które kupiły.

Mimo wakacyjnego tąpnięcia przez ostatnie 24 miesiące Shanghai Composite wzrósł o 24 proc. Część analityków wskazuje, że te zwyżki mogą się okazać kruche. Eksperci Credit Suisse przypominają, że zyski spółek rynku A giełdy szanghajskiej spadły w trzecim kwartale o 16 proc., licząc rok do roku. W przypadku firm niefinansowych spadek zysków wyniósł aż 37 proc. i był to najgorszy kwartał od 2010 r.

Gdyby CSF i Hujin zaczęły sprzedawać duże pakiety akcji chińskich spółek, mogłoby to doprowadzić do załamania na giełdach. Serwis internetowy Caijing donosił niedawno, że instytucje te opracowują plan wyjścia z sytuacji. Dziennikarz Caijing, który napisał ten artykuł, został aresztowany i musiał przepraszać w państwowej telewizji za „sianie fałszywych pogłosek". To świadczy o tym, jak drażliwa jest to sprawa dla chińskich władz.