Od początku 2016 r. indeks MSCI EM zyskał już blisko 65 proc. W tym samym czasie nasz WIG wzrósł o 45 proc. Eksperci spodziewają się jednak, że potencjał do wzrostu na rynkach wschodzących jest już ograniczony.
Szczyt w kwietniu
Alfred Adamiec, zarządzający w Niezależnym Domu Maklerskim, zwraca uwagę, że wsparciem notowań na giełdach rynków wschodzących są trzy podstawowe czynniki. – Pierwszym z nich jest pozytywne oddziaływanie rynków rozwiniętych i napływ kapitału na rynek akcji, który był bardzo wysoki na początku stycznia. Część z tego kapitału płynie na rynki wschodzące. Drugim czynnikiem są lekko drożejące surowce. Z tego zjawiska korzystają największe rynki wschodzące. Trzecią kwestią jest szybki globalny wzrost gospodarczy, co jest sporym zaskoczeniem – wymienia.
Z kolei Wojciech Białek, główny analityk CDM Pekao, przypomina, że podstawowy cykl hossa – bessa trwa 40 miesięcy, a na każdą z głównych klas aktywów (surowce, obligacje, akcje, gotówka) przypada średnio po ok. 10 miesięcy. – Patrząc na wykres ropy jako najważniejszego surowca, wzrost jej notowań rozpoczął się w czerwcu 2017 r., a więc szczyt powinien być ustanowiony w kwietniu tego roku – zaznacza Białek. Co byłoby zatem impulsem do schłodzenia nastrojów? – Klasycznie takim sygnałem jest wyjście dynamiki wskaźników inflacji na poziomy, które powodują, że banki centralne zaczynają postrzegać rozkręcającą się inflację jako zagrożenie i zaostrzają politykę pieniężną. Kluczowe wydaje się tempo inflacji w USA, które od września 2017 r. stoi w miejscu. Sygnałem, który w 2011 r. uruchomił korektę na rynkach wschodzących, było wyjście dynamiki inflacji powyżej siedmioletniego maksimum. Teraz może być tak samo. W grudniu inflacja wynosiła 2,1 proc. Jej wzrost powyżej 2,8 proc. będzie sygnałem początku kłopotów dla rynków wschodzących – mówi.
Nowy szczyt WIG tuż-tuż
Według Adamca wiele wskazuje na to, że obecnie jesteśmy w pobliżu lokalnych szczytów. – Potencjał do wzrostu jednak jest już ograniczony. Większość giełd na rynkach wschodzących i rozwiniętych jest już wykupiona. Pojawienie się potencjalnych negatywnych sygnałów z USA może wyraźnie zaszkodzić innym parkietom. Kolejnym negatywnym czynnikiem może być też odwrócenie się trendu na dolarze, który w ostatnim czasie mocno się osłabiał względem walut rynków wschodzących. Umocnienie się dolara może spowodować realizację zysków. Na razie nic nie wskazuje jednak na gremialny odwrót inwestorów z giełd państw wschodzących. Oczekiwałbym raczej schłodzenia nastrojów – mówi.
Białek zaznacza, że z kontrariańskiego punktu widzenia „ładnie" byłoby, gdyby sygnałem początku końca tej hossy było wyznaczenie nowego rekordu na WIG. – Obecna cykliczna hossa trwa już dwa lata, a więc mniej więcej tyle, ile średnio podobne fazy rynku w przeszłości – kwituje.