W trakcie przygotowań jest kilkanaście IPO, z których spółki spodziewają się pozyskać w tym roku 3 – 4 mld USD – informuje istambulski dom maklerski Unlu. Byłoby to więcej od dotychczasowego rekordu z 2007 r. Spółki zakładają, że dobry popyt na akcje z emerging markets obejmie też Turcję.

Za falą IPO przemawia też koniec boomu kredytowego, podczas którego banki wykorzystały już niemal wszystkie limity dostępnych środków i teraz namawiają spółki,by pozyskiwały pieniądze ze sprzedaży akcji. Turecki sektor korporacyjny jest w sumie zadłużony na rekordową kwotę 326 mld USD w obcych walutach. Jest to tym bardziej ryzykowne, że dług ten może jeszcze bardziej wzrosnąć w razie osłabienia kursu lokalnej waluty.

Giełda w Istambule przystąpiła do łagodzenia kryteriów dopuszczeniowych. Obniżyła ilość akcji, które muszą być sprzedane krajowym inwestorom do 10 proc. z 20 proc. Spółki będą też mogły wchodzić na giełdę nawet ze stratami, byle by wykazały zysk operacyjny.

Poprawa na tureckim rynku pierwotnym była widoczna już w minionym roku, zanim wprowadzono takie ułatwienia. Spółki pozyskały wtedy z IPO 700 mln USD, w porównaniu ze 120 mln USD w 2016 r.