Goldilocks economy – taka anglojęzyczna nazwa przylgnęła w raportach analitycznych do idealnych dla hossy warunków gospodarczych, które mogliśmy obserwować w ostatnich kilkunastu miesiącach. Solidny wzrost w kluczowych gospodarkach świata, niska inflacja i wciąż dosyć luźna polityka banków centralnych tworzyły mieszankę zapewniającą ekonomiczną prosperity. Ten czas już jednak się kończy. Ostatnie miesiące zaczęły przynosić sygnały mówiące o spowolnieniu w wielu gospodarkach, wzrost cen ropy może przynieść inflacyjne niespodzianki, a banki centralne nie są już tak przyjazne dla rynków jak kiedyś.
– To był ekstremalnie długi cykl gospodarczy i wszyscy pytają, kiedy nadejdzie kolejny kryzys. Mamy teraz bardzo trudny etap do przejścia. Banki centralne absorbowały duże ilości podaży długu i nikt nie wie, co się stanie, gdy nie będą tego robić – twierdzi Garth Williams, szef działu warunków kredytowych w agencji Standard & Poor's.
Część ekonomistów zauważa, że spowolnienie tempa przyrostu podaży pieniądza w USA i Europie przekłada się już na słabsze dane o koniunkturze, takie jak PMI. Coraz więcej analityków zastanawia się więc, czy kolejna recesja na Zachodzie nadejdzie w przyszłym roku czy później.