Savine uważał, że bank potraktował go wówczas niesprawiedliwie. Umowa nie przewidywała bowiem, by z powodu straty poniesionej w ciągu tylko jednego miesiąca pracodawca drastycznie zmieniał warunki jego kontraktu. BNP Paribas skierował go wówczas na niższe stanowisko i zamknął jego portfel. Savine zrezygnował z pracy w banku w 2012 r. i wytoczył mu sprawę sądową. Przegrał w pierwszej instancji. Ale sąd apelacyjny uznał, że BNP Paribas złamał prawo pracy. Zdaniem sądu bank powinien najpierw skonsultować się z pracownikiem zajmującym tak wysokie stanowisko. Gdyby odmówił on ustąpienia, mógłby wszcząć oficjalną procedurę prowadzącą do jego odwołania. BNP Paribas działał jednak na skróty i postąpił wbrew procedurom i zapisom umowy z Savine'em. Sąd przyznał jednak, że Savine był wcześniej ostrzegany, by nie zajmował zbyt ryzykownych pozycji na rynku. Bank miał więc pełne prawo zamknąć jego portfel, gdy trader przestał trzymać się zaleceń.

7 czerwca spodziewany jest zaś w Paryżu werdykt sądowy w sprawie innego wysokiej rangi menedżera BNP Paribas. Chce on 2,8 mln euro odszkodowania od banku, gdyż uważa, że pracodawca poświęcił go, by zadowolić amerykańskich regulatorów. Regulatorzy ci prowadzili śledztwo w sprawie łamania przez BNP Paribas sankcji. HK