Negocjacje prowadzone w weekend w Pekinie przez amerykańskiego sekretarza handlu Wilbura Rossa zakończyły się fiaskiem. Chińscy negocjatorzy nie chcieli zadeklarować, że do ChRL będzie sprowadzanych więcej amerykańskich dóbr. Chcieli oni, by najpierw administracja Donalda Trumpa obiecała, że nie nałoży nowych karnych ceł na chińskie produkty. „Jeśli USA zdecydują się na nowe środki handlowe, w tym na podwyżki ceł, to wszystkie wynegocjowane dotychczas przez obie strony rozwiązania ekonomiczne i handlowe nie wejdą w życie" – można przeczytać w komunikacie chińskiego rządu.
USA znajdują się również na kursie kolizyjnym z Unią Europejską. Niemiecki magazyn „Wirtschaftswoche" donosi, że Trump powiedział w kwietniu francuskiemu prezydentowi Emmanuelowi Macronowi, że będzie kontynuował ostry kurs handlowy, aż „z Piątej Alei w Nowym Jorku znikną Mercedesy". Amerykański Departament Handlu rozpoczął niedawno dochodzenie w sprawie tego, w jakim stopniu import samochodów do USA stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. W piątek ponownie wprowadzono karne 25-proc. cło na stal z UE i 10 proc. na aluminium. Wilbur Ross oficjalnie uzasadnił to tym, że UE nie zrobiła wystarczająco dużego postępu w rozmowach o handlu z USA. Magazyn „Foreign Policy" donosi natomiast, że administracja Trumpa jest zdecydowana, by wprowadzić sankcje przeciwko europejskim koncernom budującym wspólnie z rosyjskim Gazpromem gazociąg Nord Stream 2. Wszystkie te działania najmocniej mogą uderzyć w Niemcy. Tymczasem niemiecki rząd Angeli Merkel wstrzymuje się przed silnym odwetem i boi się dalszego zaostrzenia konfliktu z USA.
Amerykański sekretarz skarbu Steven Mnuchin musiał w weekend, podczas spotkania ministrów finansów państw G7 , bronić polityki handlowej z USA przed krytyką przedstawicieli rządów z Europy, Japonii i Kanady. – To było napięte i trudne spotkanie G7. Mogę powiedzieć, że to było raczej G6 plus jeden. Żałujemy, że nasza wspólna praca na forum G7 została zagrożona przez decyzje amerykańskiej administracji dotyczące ceł i handlu – stwierdził Bruno Le Maire, francuski minister finansów. Amerykańska polityka handlowa będzie główną kością niezgody na szczycie G7 w Kanadzie rozpoczynającym się 8 czerwca. Agencja Reuters donosi, że Macron będzie tam prowadził osobne rozmowy z Trumpem.
Napięcia te nie straszą już jednak inwestorów. W poniedziałek większość europejskich indeksów giełdowych zyskiwała. – Po piątkowym silnym odbiciu, inwestorzy nadal ignorują konflikty handlowe i świętują poprawę sytuacji politycznej w strefie euro – twierdzi Connor Campbell, analityk z firmy SpreadEx. HK