Nasilająca się wojna handlowa jak dotąd nie zaszkodziła chińskiemu eksportowi do USA, ale za to uderzyła w amerykański eksport do Chin. Pokazują to ostatnie dane Chińskiej Administracji Celnej. Wynika z nich, że we wrześniu chiński eksport do USA sięgnął rekordowego, miesięcznego poziomu 46,7 mld USD. Wzrósł on z 44,4 mld USD w sierpniu. W tym czasie import z USA do Chin zmniejszył się z 13,3 mld USD do 12,6 mld USD. Amerykański Departament Handlu jeszcze nie opublikował danych za wrzesień, ale jego dotychczasowe statystyki nie pokazują wyhamowania importu z Chin do USA. Wyniósł on w sierpniu 47,9 mld USD, a amerykański deficyt w handlu dobrami z ChRL sięgnął za pierwszych osiem miesięcy tego roku 261,1 mld USD (gdy za cały 2017 r. wyniósł 375,6 mld USD). Czyżby więc USA przegrywały wojnę handlową?
Przygotowania do starcia
Przyglądając się tym danym, należy wziąć pod uwagę, że wojna handlowa dopiero we wrześniu zaczęła się na dużą skalę. 24 września weszły w życie amerykańskie karne 10-proc. cła na produkty z Chin sprowadzane rocznie za łącznie 200 mld USD. (Amerykanie obłożyli wcześniej karnymi cłami chińskie produkty za łącznie 50 mld USD). Zarówno sierpień jak i wrzesień były więc miesiącami, w których chińscy eksporterzy bardzo się spieszyli z wysyłaniem towarów do USA, by zdążyć przed karnymi cłami.
– Myślę, że wrześniowy wzrost chińskiego eksportu do USA był skutkiem działań spółek chcących zdążyć przed nowymi cłami. Tymczasem wrześniowy wskaźnik nowych zamówień eksportowych w Chinach spadł do najniższego poziomu od dwóch lat. To może wskazywać na spowolnienie w nadchodzących dwóch miesiącach – uważa Betty Wang, ekonomistka z Australia and New Zealand Banking Group.
„Chiński eksport powinien wyhamować w nadchodzących miesiącach w związku z osłabieniem globalnego wzrostu gospodarczego. Amerykańskie cła również będą dla niego obciążeniem, ale zwiększone zakupy dokonywane przez amerykańskich importerów w ostatnich miesiącach oznaczają, że duża część skutków podwyżek ceł będzie odczuwalna dopiero w przyszłym roku" – piszą analitycy Capital Economics.