Większość europejskich indeksów giełdowych rosła w środę po południu, lekko odrabiając straty z ostatnich dni, a sesja w USA zaczęła się od zwyżek. Sytuacja na giełdach może być jednak w nadchodzących tygodniach wciąż bardzo nerwowa. Kapitalizacja globalnych rynków akcji zmniejszyła się od tegorocznego szczytu o 13,8 bln USD, czyli o więcej, niż np. liczy nominalny PKB Chin. Spadła do 73,51 bln USD. (To wciąż jednak więcej niż w październikowym dołku, gdy wynosiła 72 bln USD). O ile globalny indeks MSCI World znajduje się jeszcze na terytorium korekty (stracił od szczytu 12 proc. ), to indeks rynków wschodzących MSCI Emerging Markets zniżkował od tegorocznego szczytu 23,6 proc. i przechodzi przez bessę.
Silnik hossy ma zadyszkę
W ostatnich tygodniach najbardziej spektakularne spadki dotknęły jednak nie rynków wschodzących, ale amerykańskich spółek z sektora technologicznego. Firmy z grupy FAANG (Facebook, Apple, Amazon, Netflix i Alphabet) straciły od tegorocznych szczytów łącznie ponad 1 bln USD kapitalizacji. Akcje wszystkich z nich weszły już w bessę. Pod silną presją są również producenci części komputerowych. Nvidia straciła od tegorocznego szczytu już ponad 50 proc., a AMD 44 proc. Subindeks firm z tych branży wszedł w bessę. Indeks firm technologicznych Nasdaq Composite stracił od sierpniowego szczytu do wtorkowego zamknięcia 14,8 proc. Mniej „technologiczny" Dow Jones Industrial spadł od szczytu z początku października o 8,8 proc. W ostatnich latach to spółki technologiczne, a szczególnie z grupy FAANG, były lokomotywami hossy w USA.
– W pewnym momencie Apple i Amazon odpowiadały za 40 proc. zwyżek na amerykańskim rynku akcji, a ludzie zwyczajnie lokowali pieniądze w akcje spółek uznawanych za zwycięzców. Po sezonach wyników, w których zyski rosły po ponad 20 proc., inwestorzy mogą się czuć rozczarowani, widząc oznaki tego, że ten wzrost stanie się jednocyfrowy – twierdzi David Vickers, zarządzający z Russell Investments.
– Po niesamowitym wzroście wycen spółek z grupy FAANG nie powinniśmy się dziwić, że część zysków zostaje zebrana ze stołu – stwierdził James Gorman, prezes banku Morgan Stanley w rozmowie z Bloomberg TV. Jego zdaniem powody do niepokoju dało rynkom zacieśnianie polityki pieniężnej przez Fed i czynniki polityczne. – Ale to nie jest rok 2008. To nie pęknięcie bańki internetowej w 2000 r. – uspokaja Gorman.