Zbiorczy PMI, obejmujący sektory przemysłowy i usługowy, spadł w grudniu do 51,3 pkt, z 52,7 pkt w listopadzie – podała obliczająca ten wskaźnik firma IHS Markit. Ekonomiści przeciętnie spodziewali się przeciętnie jego stabilizacji.
Każdy odczyt PMI powyżej 50 pkt oznacza, że sytuacja ankietowanych firm poprawiła się w porównaniu do poprzedniego miesiąca, dystans od tej granicy stanowi zaś miarę tempa tej poprawy. Grudniowy odczyt sugeruje więc, że gospodarka strefy euro wciąż rośnie, ale najwolniej od listopada 2014 r. Na domiar złego, ciągle traci impet. Grudniowa zniżka PMI była już czwartą z rzędu i dziewiątą od początku roku. Na przełomie 2017 i 2018 r. wskaźnik ten zbliżał się do 59 pkt.
- Na podstawie historycznych zależności, zbiorczy PMI wskazuje na wzrost PKB strefy euro w tempie zaledwie 0,1-0,2 proc. kwartalnie. Wyraźne odbicie tempa wzrostu po III kwartale, gdy PKB Eurolandu powiększył się o 0,2 proc., wydaje się jeszcze mniej prawdopodobne niż dotąd – skomentował Jack Allen, ekonomista z firmy analitycznej Capital Economics.
Za grudniowe pogorszenie koniunktury w strefie euro odpowiada w dużej mierze sytuacja Francji, której gospodarkę paraliżują protesty ruchu "żółtych kamizelek". Zbiorczy PMI nad Sekwaną spadł z 54,2 pkt w listopadzie do 49,3 pkt w grudniu. To oznacza, że aktywność w tamtejszej gospodarce, głównie w sektorze usługowym, zaczęła maleć.
- Można rozsądnie założyć, że gdy efekty protestów we Francji miną, dojdzie do dobicia PMI w styczniu. Ale szerszy obraz jest taki, że tempo rozwoju gospodarki strefy euro pozostanie dość niskie – ocenił Allen.