Rentowność niemieckich obligacji dziesięcioletnich spadła w piątek poniżej zera. Stało się to po raz pierwszy od 2016 r. Inwestorzy zareagowali w ten sposób na bardzo kiepskie odczyty sondaży koniunktury PMI dla niemieckiego przemysłu. To już kolejny sygnał mówiący, że największa europejska gospodarka coraz mocniej zwalnia, a wraz z nią robi to gospodarka Eurolandu.
Słaby kwartał
PMI mierzący koniunkturę w niemieckim przemyśle spadł w marcu do 44,7 pkt z 47,6 pkt w lutym. Znalazł się najniżej od sześciu lat. Każdy jego odczyt poniżej 50 pkt oznacza, że aktywność w przemyśle maleje. Rok wcześniej sięgał on 58,2 pkt, a niemiecka gospodarka była rozpędzona.
Pewnym pocieszeniem może być to, że niemiecki sektor usług radzi sobie wciąż dobrze, choć widać tam też oznaki hamowania. PMI dla tej branży spadł z 55,3 pkt do 54,9 pkt, najniższego poziomu od dwóch miesięcy.
– Dekoniunktura w niemieckim przemyśle stała się głębsza, a marcowe dane wskazują na przyspieszone spadki produkcji, nowych zamówień i eksportu. Niepewność związana z brexitem i amerykańsko-chińskimi relacjami handlowymi, spowolnienie w branży samochodowej i ogólnie słabszy globalny popyt wciąż mocno ciążą branży przemysłowej, która kurczy się najszybciej od 2012 r. Rynek krajowy pozostaje silny, co jest odzwierciedlane przez presję płacową i silny wzrost w sektorze usług. Pytanie brzmi jednak, czy to wystarczy, by wytrzymać kiepską koniunkturę w przemyśle – mówi Phil Smith, ekonomista z IHS Markit, firmy przeprowadzającej sondaże PMI.