Na branżowym spotkaniu w Monachium Scholz powiedział, że wprawdzie Niemcy mogą się cieszyć z obecności wielu banków z całego świata, ale kraj i jego nastawiona na eksport gospodarka potrzebują „silnych banków", które wspierałyby niemieckie interesy na świecie.
Ministerstwo Finansów odgrywało kluczową rolę w zakulisowych rozmowach w sprawie połączenia dwóch największych giełdowych banków. Zarówno Scholz, jak i jego zastępca Joerg Kukies, były bankier Goldmana Sachsa, zgodnie wspierali koncepcję fuzji, argumentując, że Niemcom potrzebny jest silny bank.
Negocjacje na temat połączenia, które wywołało sprzeciw zarówno związków zawodowych, jak i opozycyjnych polityków obawiających się redukcji zatrudnienia i finansowego ryzyka, znalazły się w kluczowym momencie. Szef rady nadzorczej Deutsche Banku Paul Achleitner powiedział, że decyzja w sprawie rozpoczęcia całej operacji ma być podjęta do 26 kwietnia.
Od kiedy w połowie marca oba banki wydały oficjalne oświadczenie w sprawie planowanej fuzji, rząd zachowywał milczenie, a kanclerz Angela Merkel zdystansowała się od całej sprawy, mówiąc, że to prywatny biznes.
Z sondażu opinii publicznej przeprowadzonego w minionym tygodniu przez gazetę „Bild" wynika, że 43 proc. ankietowanych opowiedziało się przeciwko fuzji, a jedynie 17 proc. za połączeniem obu banków. Wskaźnik popularności ministra Scholza spadł o 10 pkt proc. w ankiecie opublikowanej w poniedziałek przez tygodnik „Der Spiegel", gdyż był on powszechnie krytykowany właśnie za zajęcie tak otwartego stanowiska wobec fuzji.