Produkcja przemysłowa w Niemczech zmalała w kwietniu o 1,8 proc. rok do roku, po zniżce o 0,9 proc. w marcu. Był to już siódmy spadek tego wskaźnika w ciągu dziewięciu miesięcy. Stabilizacja koniunktury nad Renem, której oznaki było widać w I kwartale, okazała się krótkotrwała. Bundesbank, choć jeszcze w grudniu spodziewał się wzrostu gospodarki Niemiec w tym roku o 1,6 proc., obciął tę prognozę do 0,6 proc.
Koniec I kwartału był dla niemieckiego przemysłu obiecujący. W lutym produkcja wzrosła o 0,2 proc. rok do roku, a marcowa zniżka była niewielka na tle poprzednich miesięcy. Po tamtych danych część ekonomistów ostrzegała, że biorąc pod uwagę ankietowe wskaźniki koniunktury w przemyśle, które w I kwartale malały, należy się liczyć z tym, że te zielone pędy ożywienia szybko zwiędną. Mimo to analitycy przeciętnie szacowali, że w kwietniu produkcja przemysłowa w Niemczech zmalała jedynie o 0,4 proc. rok do roku. Tymczasem wyniki niemieckiego przemysłu byłyby jeszcze gorsze, gdyby nie to, że tamtejszy urząd statystyczny włącza do niego również budownictwo, gdzie produkcja akurat rośnie.
Optymizmem nie napawają również dane dotyczące wymiany handlowej Niemiec, które także ukazały się w piątek. Eksport niemieckich towarów zmalał w kwietniu o 0,5 proc. rok do roku, po zwyżce o 2 proc. w marcu. To najsłabszy wynik od grudnia ub.r.
– Spadek produkcji sprzedanej przemysłu oraz eksportu w kwietniu wzmacniają obawy, że największa gospodarka strefy euro nie będzie w stanie utrzymać tempa rozwoju z I kwartału – ocenił Carsten Brzeski, ekonomista z banku ING. Odniósł się do zaskakujących danych, wedle których w pierwszych trzech miesiącach br. PKB Niemiec zwiększył się o 0,4 proc. kwartał do kwartału, po stagnacji lub spadku w poprzednich dwóch kwartałach. Brzeski zwrócił uwagę, że dekoniunktury w niemieckim przemyśle nie da się już tłumaczyć przejściowymi zaburzeniami w branży motoryzacyjnej i chemicznej. To raczej efekt spowolnienia w światowej gospodarce oraz międzynarodowym handlu.