Takie wytyczne dał im Steve Barclay, minister ds. brexitu w rządzie Borisa Johnsona. Ma to być elementem przygotowań do wyprowadzenia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej 31 października 2019 r.

W środę premier Johnson rozmawiał o brexicie z niemiecką kanclerz Angelą Merkel, a w czwartek ma się spotkać z francuskim prezydentem Emmanuelem Macronem. Szanse na porozumienie są jednak bardzo ograniczone. Johnson stanowczo odrzuca tzw. irlandzki bezpiecznik, czyli mechanizm mający zapobiec twardej granicy pomiędzy Irlandią Północną a Republiką Irlandii. (Mechanizm ten przewiduje, że Irlandia Płn. pozostałaby częścią unijnego wspólnego rynku). Według dziennika „The Sun" chce on zamiast tego zaproponować Irlandii dwustronne porozumienie przewidujące, że będzie ona wyłączona z części reguł wspólnego rynku. Jest jednak mało prawdopodobne, by zgodził się na to rząd irlandzki czy decydenci z UE. A to sprawia, że twardy brexit staje się bardziej prawdopodobny.

– Jest absolutnie niemożliwe, by irlandzki bezpiecznik został usunięty z umowy lub złagodzony. Jedyną możliwą ofertą jest bardziej precyzyjny język deklaracji politycznej dotyczącej relacji między UE a Wielką Brytanią po brexicie. Ale obawiam się, że to będzie za mało dla Borisa Johnsona. Boris Johnson chce przebić głową mur, ale on staje się coraz grubszy – uważa Florian Hahn, deputowany niemieckiej partii CDU odpowiedzialny za jej program europejski.

– Jeśli nie będzie umowy o warunkach wyjścia z UE, to Unia, a nie Wielka Brytania, postawi posterunki celne przy granicy z Irlandią Północną – twierdzi Johnson. HK