Jeśli spadek PKB powtórzy się też w obecnym kwartale, to Niemcy pod względem technicznym znajdą się w recesji. Dzień wcześniej indeks nastrojów biznesowych Ifo spadł do 94,3 pkt, czyli najniższego poziomu od siedmiu lat. Tego typu dane prowokują w Niemczech dyskusję o możliwym uruchomieniu pakietu stymulacyjnego przez rząd. Niemcy bez wątpienia dysponują wystarczająco silnymi zasobami fiskalnymi, by sobie na to pozwolić, ale pomysł ten budzi opory Bundesbanku.
Choć gospodarka Niemiec doznała w pierwszym półroczu wyraźnego pogorszenia koniunktury, to w tym czasie udało się wypracować nadwyżkę finansów publicznych wynoszącą 45,3 mld euro, z czego 17,7 mld euro przypadało na nadwyżkę wypracowaną przez rząd federalny, a 12,7 mld euro przez landy. Niemcy od pięciu lat wypracowują nadwyżkę finansów publicznych. W zeszłym roku wyniosła ona 1,7 proc. PKB. Jednocześnie mogą korzystać z bardzo niskich kosztów pozyskiwania pieniędzy z rynku. Rentowność niemieckich obligacji dziesięcioletnich wynosiła we wtorek zaledwie minus 0,68 proc. (w połowie sierpnia sięgała rekordowych minus 0,72 proc.).
Czemu więc nie wykorzystać by tej sytuacji i stworzyć pakiet pobudzający gospodarkę? O tym, że rząd niemiecki myśli o takim pakiecie, donosiła niedawno agencja Bloomberga, powołując się na swoich informatorów. Minister finansów Olaf Scholz mówił w zeszłym tygodniu, że w razie potrzeby rząd może stworzyć pakiet stymulacyjny wart 50 mld euro. Byłby więc on podobny pod względem wielkości do tego, który niemiecki rząd wdrożył w 2009 r. Nie pojawiły się jednak na razie żadne konkrety mówiące, na co miałyby iść te pieniądze. Część ekonomistów od dawna twierdzi jednak, że niemiecki rząd powinien mocno zwiększyć wydatki na infrastrukturę.
– Biorąc pod uwagę, że osłabienie koniunktury w niemieckim przemyśle widoczne jest już od półtora roku, to zaskakujące, jak wolno rozwija się debata na temat stymulowania gospodarki – twierdzi Greg Fuzesi, ekonomista z JPMorgan Chase.
Pomysły mówiące o stymulowaniu gospodarki mają wielkiego przeciwnika w Jensie Weidmannie, prezesie Bundesbanku. W weekendowym wywiadzie dla „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung" stwierdził on, że nie ma potrzeby stymulacji gospodarczej. – Obecne perspektywy gospodarcze są szczególnie niepewne. Ale nie powinniśmy poddawać się pesymizmowi lub aktywizmowi – powiedział Weidmann. Jego zdaniem, rząd powinien wykorzystać jako pierwszą linię obrony przede wszystkim „automatyczne stabilizatory", takie jak... system zasiłków dla bezrobotnych. HK